Większość późniejszych części "Piątku..." to bardzo słabe filmy, ale ten pozytywnie wybija się na ich tle. Jego największa zaleta to zabawne i momentami bardzo przewrotne dialogi. Fajne były choćby teksty jednego z dzieciaków - "we are dead meat", albo dialog podczas odpalania kampera, którego nie zdradzę, żeby nie psuć zabawy. Scenariusz jest o niebo lepszy, niż w poprzedniej części. Poza tym: świetna muzyka ("Teenage Frankenstein" Alice Coopera!), wartka akcja, porządnie wyglądający Jason (zwłaszcza na początku filmu)... i urocza blondyneczka, zakochana po uszy w głównym bohaterze. Warto!