Scenarzyści zdecydowali się pominąć milczeniem to, co zdarzyło się w części poprzedniej i ożywić ponownie Jasona. Tym razem nasz zabójca powraca jako rozkładający się zombie, którego kule się nie imają i który ma siłę dziesięciu chłopa (wystarczającą, żeby przebić człowieka na wylot i urwać mu główę rękami). Film mi się trochę bardziej podobał od dwóch poprzednich części serii, ale nie jest tak dobry jak "dwójka" i "trójka". Przede wszystkim, mimo, że trup ściele się tu gęsto, to w filmie krwi nie za wiele, a o scenach gore, które tak cieszyły w pierwszych trzech "Piątkach trzynastego" to już w ogóle można pomarzyć. A szkoda.