Dla mnie bezapelacyjnie film roku 1997. Widzialem go 7 razy i wciaz nie mam dosyc. Film na pierwszy rzut oka banalny, ale ma w sobie cos glebszego, cos, co wciska w fotel az do konca seansu, nawet za piatym razem. Muzyka jest niesamowita a wystep Plavalaguny moglbym ogladac i sluchac w nieskonczonosc. W moim komputerze prawie wszystkie dzwieki w Windows to wlasnorecznie przeze mnie zrobione wave'y z filmu. :)