Aktorstwo jest dobre, dialogi niekiedy bardzo fajnie skonstruowane i efekty specjalne też mogą być. Ale film jest znacznie przesłodzony, przekombinowany i niektóre sceny zamiast śmieszyć, żenują np. z generałem w lodówce.Za dużo gadania o miłości, gadek moralizatorskich itd. Debilna jest też postać Ruby'ego. Mnie osobiście denerwowała. Finałowa rozwałka na statku jest dość ciekawa, ale przez większość filmu nic się nie dzieje. Willis po razy kolejny gra pod "Szklaną pułapkę"... :/.
Jak "Szklana pułapka" wyszła tak dobrze to w tego typu filmach też mógł spróbować. Dla mnie to jest jeden z ulubionych filmów.
Willis ZAWSZE gra pod "Szklaną Pułapkę" dlatego nigdy nie mogłem zrozumieć takich zachwytów nad tym aktorem.
No cóż...nie sposób się nie zgodzić. Już często pisałem, że to aktor jednej roli, za co mieszany z błotem byłem. McClane to ikona, ale uczciwie trzeba przyznać, że każda kolejna postać kreowana Willisa to wariacja albo klon Johna McClane - szczególnie w kinie akcji i takich (nota bene dobrych) tytułach jak "Pole rażenia", "Ostatni skaut", "Ostatni sprawiedliwy" itd.
W Na wariackich papierach grał świetnie i nie jak w Die hard w Ostatnim skaucie też inaczej grał TERAZ gra w każdym nowym filmie identycznie .