To najlepszy film s-f !
Dokładnie chodzi mi o kino akcji w realiach s-f
(i oczywiście pomijam żelazne klasyki typu Alien, Odyseja kosmiczna 2001, Łowca Androidów itp).
Zgodzicie się z tym?
Jesli nie, to jaki inny tytuł mógłby zostać najlepszym filmem "akcji s-f". ?
Ja się w pełni zgadzam, przy żadnym innym filmie (w ogóle!) nie bawiłem się tak jak przy "Piątym Elemencie". Więc jest to najlepszy film S-Fi.
Koronacja ;]
Rzeczywiście, w realiach akcja - science fiction to chyba najlepszy film, jaki znam. Matrix też nie taki zły, ale ten jest rzeczywiście wyjątkowy, oryginalny, a co najważniejsze - zabawny. Zastanawiałem się, przed logowaniem na Filmwebie, jaki przyjąć nick i zdjęcie. Nie mógłbym dać nic innego, tylko "Korben Dallas" - uwielbiam tę postać - moim zdaniem z komediowych ról Bruce'a Willisa ta wypadła najlepiej. Jedynie w pierwszej Szklanej Pułapce zagrał równie zabawnie.
A co do samego Piątego Elementu, to mam do niego wielki sentyment - to był pierwszy film, jaki widziałem (mniej więcej w wieku czterech lat) - i dzięki niemu kocham kino science fiction. Tak jak niektórzy znają na pamięć całe książki, które przeczytali w dzieciństwie, tak ja znam na pamięć ten film, a co najdziwniejsze, nigdy mi się nie nudzi. W dodatku pamiętam dokładnie każdy dźwięk, fragment muzyki czy tekst w filmie. Dzięki niemu poznałem również dwa ważne słowa - "rozczarowany" (a little bit dissapointed) oraz "rekompensata".
Oraz poznałem swoich ulubionych aktorów: Iana Holma, Bruce'a Willisa i przede wszystkim znakomitego w roli Zorga Gary'ego Oldmana.
Ten film na zawsze zmienił moje życie (w domu ciągle używam odpędzającego "Bzzzz!, Bzzzzz!" i pytania "zielono?") - mogę się tylko radować, że ten, a nie inny.
Film super. Tylko, niestety pojawia się ten Bruce Willis, którego nie trawię. Jedyny mankament filmu.
Dla mnie to absolutna czołówka. Lecz najlepszy jest "Kroniki Riddicka" :) Pewnie dlatego że od tego filmu pokochałem SciFi (wcześniej tego nie trawiłem). Koronacji nie będzie :P
Kroniki R? dobrze, że piszesz, że to pewnie dlatego, że przez ten film polubiłeś gatunek, to trochę tłumaczy ;) Imo to po rzecz z dużym, ale niewykorzystanym potencjałem, ale gust rzecz święta.
Jakiś czas temu znowu oglądałem 5 element i ... no nie zauroczył mnie aż tak jak kiedyś. Może miałem gorszy dzień.
No i w gatunku "space opera" jednak Avatar chyba lepszy, choć to bardziej film przygodowy sf, a 5 element to bardziej kino akcji sf.
mnie osobiście "Kroniki..." strasznie wymęczyły i nie przypadły do gustu, a wręcz od niego odpadły, ale za to "Piąty element" stawiam wysoko, o, bardzo wysoko, tym bardziej, że mimo poleceń podchodziłam do tego filmu trochę jak pies do jeża. Wszystko w nim było dopasowane, niczego nie brakowało, postaci świetnie zbudowane, zresztą co ja będę pisać, przecież wiecie. Więc może koronacji (ani konoracji) nie będzie, ale tak, to się zgodzę, panie Grzybku :)
Koronacja :):):)
oglądałam już chyba z 10 raz i cały czas tak samo mnie bawi :) Bruce rewelacyjny
co do Riddicka to tylko Pitch Black
Gdy byłem na tym w kinie w 1997 (zdaje się), ten film wywarł na mnie i na mojej dziewczynie tak niesamowite wrażenie, że aby odtworzyć sobie ten klimat kupiliśmy oryginalną płytę ze ścieżką dźwiękową.
Byłem wtedy mały, taki film był czymś 'efektownym' i niesamowitym - przed chwilą obejrzałem w tv - i już jako dorosło człowiek zauważam ten banał, infantylność itd. ;)
Klimat utrzymuj się wciąż dzięki 'specyficznym/oryginalnym' choreografiom i równie specyficznej i oryginalnej (nie standardowej jak na amerykańskie kino - może dlatego, że robił ją francuz) muzykę. Zresztą gdy pierwszy raz oglądałem ten film duży wpływ na odbiór muzyki miała świadomość, że robił ją ten sam gość, który robił muzykę do "wielkiego błękitu".
Ja też kiedyś oglądałam i bardzo lubiłam. Dziś obejrzałam i nadal jestem oczarowana, bardzo dobry film, choć nie arcydzieło :).
tez bylem na filmie w kinie i tez kupilem oryginalna plyte z muza do filmu - tak w kinie mi sie podobala :).
Do dzis jest to jeden z trzech oryginalow na mej polce. Druga to WindowsXP a trzecia Matrix :)