Film niczym się nie wyróżnia - scenariusz mało wciągający (jak sam główny bohater mówi: "znowu ratowanie świata"), efekty nie zachwycają (w wielu scenach wyglądają bardzo sztucznie) = może gdybym widzial go w kinie w tamtych zamieszłych czasach kiedy mial premiere... to byc moze nie zwrocilbym na nie uwagi ale przez to ze mi sie nudzilo to w szczególności zwracałem uwage na kazdy szczegół, chcąc uratować ten film przed całkowitym zażegnaniem w mojej pamięci. Następnie: kostiumy - ludzie poprzebierani w lateksowe kostiumiki (albo to byla sama guma i skóra!!!), moze i nie wyglądali śmiesznie co nienaturalnie - ale cóż to nie GW gdzie kazda postać musi byc wygenerowana komputerowo. Takie podejście twórców "Piątego elementu" było dosyc praktyczne - po co wydawać miliony dolców na obróbke komputerową jak można skorzystać z tradycyjnych środków, a w przypadku klapy straty nie bylyby aż tak wielkie.
Jak zauważyła moja poprzedniczka jedyną ciekawą i rozluźniającą drętwy scenariusz była rólka Chrisa Tuckera jako transwestyte, ale i tak nie mam ochoty oglądać go drugi raz.