Czy to wszystko działo się jej w głowie i było jakby wymysłem jej chorej wyobraźni? Zaczęło się od załamanie pogody, a nic takie nie zostało odnotowane tam gzie zgłaszali problem, potem statek nazwijmy go widmo, którego nikt inny nie widzi prócz osób dryfujących na wywróconym jachcie i zapytania o pomoc i tak by nic nie dały!? Rozumiem ogólnie pętla czasu, może pokazane piekło, praca mozolna ciągle ta sama[Syzyf], ale czy ta cała historia od momentu wejścia na jacht do wywalenia jej na brzeg była na prawdę czy to tylko w jej głowie co jakiś czas to działa i takie zjawisko schiz zachodzi?