Chyba jedna z gorszych rzeczy, jakie ostatnio oglądałem. Nic tu nie gra, film cholernie nudzi, a historia jest tak absurdalna, że nie wymaga mielenia przez prawie... 2 godziny. Okropnie mdłe role aktorskie z głównym męsko-kobiecym duetem na czele. Retrospekcje, czy raczej sny ochroniarza to jakiś absurd i kino sprzed kilkudziesięciu lat. Kogo miało to niby zainteresować? Jeśli czyjeś sny wyglądają tak jak bohatera tego filmu, to byłbym szczerze zszokowany. Ciężko mi tu dostrzec jakieś zalety, może jedynie to, że byłem w stanie dotrwać do końca. Mimo tego żałosnego pseudo-melodramatu pod koniec. Omijajcie szerokim łukiem. Sens powstania sequela powinno zbadać jakieś Archiwum X.