Jak potężna jest siła reklamy i mediów, skoro obraz ukazujący poniżenie (czy na własne życzenie czy też nie) kobiety, tak fascynuje płeć piękną. Chore.
Niedługo zrobią film o gwałcie, przeznaczą miliony na reklamę a kobiety powiedzą, że też tak chcą.
Przecież jest to promocja brutalnych seksualnie zachowań wobec kobiet, propagowanie spełniania chorych fantazji seksualnych, przedmiotem których jest kobieta (w przypadku głównej bohaterki - dziewica czyli kobieta niewinna i niedoświadczona seksualnie). Ale oczywiście, pieniądze są najważniejsze. Byle się sprzedało. Dziwi mnie tylko bezrefleksyjność osób, które obraz powinny z miejsca potępić i zbojkotować (tak, nas, kobiety, mam na myśli ale także wszystkich mężczyzn, którym dobro kobiet leży na sercu oraz wszystkie osoby o jekiejkolwiek odrobinie poczucia moralności).
Jestem w najwyższym stopniu zażenowana.
Witam,
Podzielam Twoje zdanie i popieram. Jestem przeciwny takim zachowaniom i promowaniem tego. Kobieta - dla mnie - obraz piękna, delikatności i wrażliwości, a tutaj co pokazali? że można to podeptać i zbrukać i powiedzieć, że każdy tak chce.
Jestem przerażony i zniesmaczony.
Ja jestem kobieta i sie z toba nie zgadzam. Szanuje sie , wierze w prawdziwa milosc , rownouprawnienie etc ale lozku lubie byc zdominowana i jest to bardzo powszechna kobieca fantazja. Spytaj kazdego sexuologa. To nic zlego ze lubie jak w lozku moj facet ktorego kocham jest moim panem , na codzien poza sypialnia nigdy by mnie nie skrzywdzil. Pozatym on mnie tylko paskiem delikatnie bije , to boli znacznie mniej niz rozdziewiczenie
Nie wystawiam oceny, bo filmu nie oglądałam i nie zamierzam. Dla mnie to jedzie szmirą na kilometr. A z tą siłą marketingu trafiłeś w sedno. Najlepsze były te niby "wycieki" scen żeby ludzi zainteresować hehe
Niezgody na zezwierzęcenie i traktowanie kobiety jak rzeczy nie nazwałabym pruderią. Jest to mój punkt widzenia, podzielany przez wiele osób, które znam. Rozumiem, że każda próba obrony ludzkiej godności i moralności będzie odbierana jako "pruderia" i "nietolerancja". Oczywiście, według mainstreamu godność i moralność są już dawno passe, nie wypada się tego rodzaju kategoriami posługiwać. Ba, grozi za to istny ostracyzm (ciekawe gdzie tutaj jest owa, postulowana i wmuszana tak zaciekle, "tolerancja"). Niemniej, skorzystam ze swego prawa do wyrażania opinii, nawet jeśli miałaby wpływać alergizująco na bardziej "tolerancyjnych" i "perwersyjnych" ode mnie.
P.S. Nie przypominam sobie abyśmy były na "Ty". Nie wiem także czy obrażanie interlokutora, jedynie z powodu jego odmiennego zdania czy światopoglądu jest tak bardzo dojrzałe i "dorosłe" (bo przecież osobiście się nie znamy).
Mimo wszystko pozdrawiam i życzę udanego wieczoru :)
,, zezwierzęcenie i traktowanie kobiety jak rzeczy ,,
czyli kobiety o takich fantazjach to dla Ciebie zwierzęta tak :/ ? Duzo ich....A mezczyzni powinni być kastrowanii za fantazje o dominacji :/ ? No taakk,,,,ty od razu potępiasz nawet nie starając się zrozumieć.
Sex to ma być zabawa i przyjemność które sa dopełnieniem zdrowego związku, Ja jestem w udanym związku gdzie czuje się kochana i szanowana. Mój facet to mój najlepszy przyjaciel. A to ze w łóżku lubimy trochę na ostro...to nasza osobista sprawa. Nie czuje się jak rzecz traktowana, czuje ze zaspokajam swojego faceta którego kocham. To zle? Pozatym ja uwielbiam jak on ma kontrole w sypialni! Bije mnie paskiem ale z taka sila ze nigdy nie miałam siniaka. Oboje to lubimy. I dla Ciebie my i MILIONY o podobnych fantazjach to po prostu zezwierzęcenie ,tak :/? My się kochamy
To Wasz wybór. Ja tego typu praktykom nie przyklaskuję. I to także mój wybór i moja opinia.
Tak, uważam, że to w pewnym sensie podejście utylitarystyczne i zezwierzęcone. W szczególności odnoszę się do filmu i książek o Greyu. Nie podejrzewam tak wielu milionów osób o uprawianie BDSM-u, szczególnie ukazanego w taki a nie inny sposób w ekranizacji książki.
I nie mam tu na myśli fantazjowania czy "męskich"/dominujących mężczyzn (czyli facetów z inicjatywą, także w łóżku - bo takich cenię; tu także warto zastanowić się czym jest dla mnie męskość i "dominacja", ale i w jaki sposób rozumie te pojęcia ktoś inny; to raczej zapewnianie bezpieczeństwa, stabilności, branie spraw w swoje ręce, i wszystkie te cechy, które tak nas, kobiety i mężczyzn, od siebie różnią, co uważam za bardzo piękne).
Chodzi o przekraczanie pewnych granic i uznawania tego za normalność. To, co każdy robi w sypialni to jego wybór i jego sprawa. Wyrażam opinię w nie tylko jako osoba, która takową posiada, lecz także w przypadku gdy tego typu lifestyle/pomysł na życie/sex, itp. staje się tematem swego rodzaju debaty publicznej. Wówczas każdy (ja także) ma prawo zabrać głos :)
Miłość rozumiem poprzez pryzmat swoich doświadczeń, także religijnych i duchowych. Uważasz, że jest to pruderyjne, nudne, itp. Mogę, parafrazując Cię, powiedzieć, że znam wiele małżeństw, które, wybrawszy tego typu podejście są bardzo szczęśliwe i pełne pokoju. Jest to także moje małżeństwo :) A praktyki związane z BDSM-em uważam za niesmaczne i niemoralne. I nie chodzi o to, że ktoś to lubi, zgadza się na to, ma hasło bezpieczeństwa. Chodzi o sam charakter tego typu zachowań i to, co za sobą niosą.
To oczywiście moja opinia oraz punkt widzenia moich znajomych i przyjaciół :)
Pozdrawiam i życzę szczęścia w Nowym Roku!
,, szczególnie ukazanego w taki a nie inny sposób w ekranizacji książki,,
To jest wlasnie sado=maso w formie light soft=power.
Autentyczne BDSM to ja nawet nie probowalam i nie chce. Najwyrazniej kobietom delikatna wersja się podoba skoro ksiazka tak dobrze się sprzedala
No i właśnie piszę o marketingu w tym przypadku :)
Nie wszystko, co "dobrze się sprzedaje" jest wiele warte.
Podejrzewam, że nie jest to ostry BDSM, jednak akceptacja wersji light jest pierwszym krokiem do przesuwania granic. Spójrzmy na to, co stało się przez ostatnie dziesięciolecia. Kiedyś pocałunek na ekranie był czymś emocjonującym, dzisiaj naga kobieta powoduje wzruszenie ramion więc ciekawość budzi mocniejsza, bardziej perwersyjna wersja sexu, którą próbuje się opakować w pudełko pt. miłość, zakochanie, namiętność, itp.
I wcale nie marzę o życiu w czasach, gdy pokazanie nagiej kostki wywoływało podniecenie u faceta, jednak brakuje mi dziś swego rodzaju subtelności i zwracania uwagi na szczegóły. Dzieje się tak samo z muzyką, wszelkiego rodzaju formami rozrywki, itp. Kręcą nas coraz mocniejsze bodźce, coraz bardziej inwazyjne i niszczące. Nie mam na myśli wszystkich i nie chcę stereotypizować, obserwuję jednak to, w jaki sposób bawimy się, to z czego mamy fun, co przykuwa naszą uwagę. Zastanawiam się czy społeczeństwo powie kiedyś "dość, mamy ochotę na coś zupełnie innego niż do tej pory", i zwróci się o 180 stopni w przeciwnym kierunku :) Czas pokaże.