Może gdyby film nie byłby tak "rozdmuchany" medialnie, nie tak rozreklamowany to ludzie, przynajmniej niektórzy, którzy w jakimś stopniu czekali na ten film, by zobaczyć, jak wypadła ekranizacja powieści, nie zrobiliby sobie zbyt wielkich nadziei, że będzie to świetna produkcja, a jednak... Nie wiem, czy to wina owego rozreklamowania, czy po prostu "słabego filmu", ale film no... nie powala na kolana. Co druga scena to seks, straszna monotonia, jak dla mnie Dakota Johnson grająca pannę Steel nie potrafiła do końca odegrać tej roli... Grey też jakoś mnie nie "porwał"... W ogóle, ale to tylko moje subiektywne zdanie, Grey powinien być nieco brzydszy... A nie taki wymuskany, lśniący i cudowny. Do charakteru tej postaci wyobrażałam sobie kogoś innego, o wyraźniejszych rysach twarzy... Ale :) Ja w każdym bądź razie nie polecam, wynudziłam się. Sceny seksu też nie były tak spektakularne, jak się spodziewałam, a nie powiem lubię oglądać dobrze zagrane i wyreżyserowane sceny erotyczne - nie mam na myśli tutaj świńskich i sprośnych pornoli... Wiele wątków było ominiętych, co jest oczywiste, bo nie da się ująć wszystkiego, nie mniej jednak ja widziałabym tę ekranizację inaczej, mniej monotonnie... I z innymi aktorami. To tyle ode mnie, pozdrawiam ;)