Wybrałam się dzisiaj z mężem do kina na 50 twarzy Greya. W połowie filmu zastanawiałam się czy to na pewno film na podstawie mojej ulubionej książki. Byłam zniesmaczona grą aktorską. Aktorzy byli sztywni. Przeskakiwanie z jednej sceny do drugiej. Książka mnie porwała, a zakończenie pierwszej części wzruszyło, a dzisiaj w kinie jak zobaczyłam zakończenie to myślałam,że padnę z fotela. Bardzo to sztucznie wyglądało, bez uczucia. Muszę tym razem mojemu mężowi przyznać rację. Nakręcili film na podstawie bestsellera. Nie ważne czy film był dobry czy nie. Swoją kasę zarobił.