Widać, ze po Gladiatorze zostało mu sporo masy mięśniowej, no a przyznacie chyba, że geniusze raczej nie grzeszą atletyczną sylwetką. Nadrabiał to niezdarnością itp. ale z marnym skutkiem. No ale przeciez to hollywood, zeby cos sie sprzedawalo to trzeba obsadzić aktora z nazwiskiem, nawet jak ewidentnie nie pasuje do roli... Dla mnie film jest średni, mozna obejrzeć, ale ja raczej przeszedlem obok tego obrazu, praktycznie niczym mnie nie zachwycił. Nie wiem za co otrzymał tyle nagród.
i teraz zastanów się dlaczego twoje wypociny są w odpowiedziach pomijane..... "nie mam pytań" ;/
A czy ja licze na jakies pytania? Przedstawilem swoje spostrzezenia i tyle, mozna sie zgadzac lub nie...
Pierwsza strona prologu wersji książkowej: "Jego potężne ciało było bezwładne jak szmaciana lalka". Wystarczy poszukać.
No to przepraszam za ten bład, mimo wszystko jak dla mnie film jest przeciętny...
No to prosimy o jakieś argumenty bo to że napiszesz że Crowe nie pasuje do roli i nie wiesz za co dostał tyle nagród jakoś do mnie nie trafia.
W dużym skrócie: Są znacznie ciekawsze życiorysy ze środowiska naukowego na dobry film. Tutaj powiewało nudą i jeszcze ten happyend w amerykańskim stylu (z tymi piórami), nagle wszyscy "odkryli" jaki to geniusz, doprawdy "inspirujace".
Powiewało nudą?
Nie chcę być niedobry i życzyć Ci czegoś złego, ale nie chciałbyś zmagać się z nudną chorobą jaką jest schizofrenia.
Happy end jak happy end, rządzi się swoimi prawami prawda? Nazwa sama wiele daje.
Jak "nagle wszyscy <<odkryli>>"? O czym Ty chrzanisz? Na początku filmu było widać, iż wszyscy wiedzieli że był dobrym matematykiem.
A jeśli są znacznie ciekawsze życiorysy to też mógłbyś podać jakieś przykłady. Tyle że Edison czy Einstein to przykłady raczej "zużyte".
Pozdrawiam.
Przecież ja nie mowie, ze jest nudny na podstawie choroby, ktora dotknela gl. bohatera, z drugiej jednak strony schizofrenia to ciekawa choroba, najgorsze jest to, ze dotyka ludzi bez wzgledu na wiek.
No, tak wszyscy "wiedzieli" tylko, ze docenili go jak byl juz stary, krotko mowiac zostalo to "naciagniete" w hollywoodzkim stylu.
Przykłady? Prosze bardzo: Wernher von Braun, Siergiej Korolow, Michaił Kałasznikow, Leonardo da Vinci, Issac Newton...
Rowniez pozdrawiam.
Wiem. Ale skoro uważasz, iż schizofrenia to ciekawa choroba automatycznie przekreśla Twój pogląd o tym, że powiewało nudą, gdyż owa choroba jest tutaj napisałbym osobnym bohaterem.
No ba. Wielu ludzi docenia się w późnym wieku, czy nawet po śmierci.
I nie wiem czy to jest naciągnięte w hollywoodzkim stylu.
Fakt. O geniuszu renesansu obejrzałbym sobie dobry film. Mógłby pojawić się tam chociażby wątek skąd tak dobrze znał anatomię człowieka - bo jest to bardzo tajemnicze (plotki o odgrzebywaniu trupów i przechowywaniu ich w piwnicy a nawet morderstwach wykonywanych przez da Vinciego)... Ehh...
Issac Newton? To nie jest postać by robić o nim film. No chyba, że interesowałaby Cię opowieść o tym jak sformułował prawo grawitacji etc.
Tym bardziej cała reszta. Chyba, że mieli jakieś ciekawe życie warte przedstawienia w filmie.
Pozdrawiam.
Brak mi słow na człowieka. Następny bjutiful majnd, który czepia się zakończenia. Potrafisz zrozumieć prosty fakt, że jest to na podstawie czyjegoś życia? ;o Tak, czasami ludzie mają w życiu "hepi endy", to całkiem naturalne... Chyba, że jesteś z kultury "Emo" to rozumiem.
Pozdrawiam.
Jakie emo? Co Ty pie.......? Sam fakt, ze film jest na podstawie czyjegoś życiorysu nie oznacza, ze jest wierną jego kopią. Z hollywoodzkim produkcjami jest wrecz przeciwnie, dodają różne smaczki (w stylu tych piór etc.), aby na siłe upiększyć obraz.
Jeśli Ci przeszkadza to upiększanie obrazu to już na prawdę nie masz się czego czepiać.
Sorry, że to napiszę ale dopiero teraz zauważyłem iż dyskusja z Tobą nie jest już warta ani jednej mojej wypowiedzi... chyba że zmądrzejesz i napiszesz coś konkretnego :/
A ja nie wyobrażam sobie żadnego innego aktora na miejscu Russella.
Naprawdę. Wg mnie Russell był bardzo przekonujący. Wykreował postać, dzięki której zapragnęłam dowiedzieć się wszystkiego o człowieku, jakim jest John Nash.
I nie wiem dlaczego skupiałeś się na ciele aktora...
Tym bardziej że zrobił gafę - ktoś przytoczył fragment prologu w którym opisana jest jego sylwetka (Nasha).