Jakieś 3/4 filmu zasługuje moim zdaniem na ocenę 7, max 8/10. Cały czas czegoś mi brakowało... Czegoś co pojawiło się dopiero pod koniec, kiedy Nash podjął próbę walki z samy sobą. To właśnie uczyniło ten film wyjątkowym. Jednak ta nierównomierność nie pozwala mi wystawić maksymalnej oceny. Arcydzieło musi być arcydziełem od początku do końca, tutaj tylko koniec był genialny. 9/10