Oj zdecydowanie jeden z najlepszych filmów, jakie kiedykolwiek widziałem. Oczywiście można się tu zachwycać ponadprzeciętną grą wspaniałej pary Johna i jego żony, ciekawą fabułą, irracjonalnymi wyobrażeniami głównego bohatera, które wynikały z jego choroby, ale chciałbym tu zwrócić uwagę na zabiegi charakteryzacji. Jest wielką sztuką ukazać wygląd człowieka przez 47 (sic!) lat jego życia. Od młodziutkiego studenta, któremu wydaje się, że chwycił Boga za nogi, do zasłużonego noblisty, któremu jeszcze na końcu młodsi od niego koledzy z uczelni ofiarowują, jako znak wielkiego szacunku, swoje pióra. Nie wiem jak Wy, drodzy kinomaniacy, ale ja szczególną uwagę zwróciłem właśnie na aspekt charakteryzacji. Naprawdę ujmującej charakteryzacji.
Musze przyznać że też zwróciłam na to uwagę. Główny bohater świetnie ucharakteryzowany- żona trochę gorzej, ale zazwyczaj kobiety ciężej jest zawodowo postarzeć ;)
Faktycznie, nawet nawet charakteryzacja. Ciekawe czy potrafią tak w drugą stronę:). Wiecie moze jaki był budżet tego filmu?
O tak, charakteryzacja była rewelacyjna. Gdyby ktoś mi pokazał zdjęcie Russela z końcowych scen filmu w życiu bym nie powiedziała, że to on. :P