Nie cierpię Crowa i chyba dlatego nie miałem nigdy ochoty oglądać tego filmu, a tu proszę nieoczekiwanie natknąłem się na niego w telewizji i stwierdziłem że skoro już lecie to go sobie "odhaczę" i będzie obejrzany. Film mnie po prostu "rozwalił". Cudowna historia opowiedziana w cudowny sposób. Do tego genialne aktorstwo! Crowe którego tak nie cierpiałem zagrał po prostu bajecznie, a J.Conelly (wcześniej nawet nie wiedziałem że gra w tym filmie) była równie świetna. Genialnie pokazana schizofrenia zarówno od strony chorego jak i osób z jego otoczenia. Film piękny, wzruszający i godny polecenia.