"Piękny Umysł" jest oparty na biografii Johna Nasha, ale nie da się nie zauważyć że owego pana nieźle idealizuje, bo pewne fakty, o których się głośno nie mówi, tak własnie potraktował, czyli pominął. Jak afery (w tym homoseksualne), kilkukrotne rozwody i nieślubne dziecko. W efekcie otrzymaliśmy doskonałą, trochę bajkową opowiastkę.
Najbardziej zastanawia mnie, jak tak naprawdę przebiegała choroba Nasha. Na przykład, czy naprawdę miał urojenia trwające całe lata. Bo nie da się ukryć, że w filmie to trochę naciągnięto. Przypomina mi to trochę "Szósty zmysł", w którym to główny bohater nie zauważył przez 2 miesiące że nikt z nim nie rozmawia i że nikt go nie widzi, tak też tu Nash nie zauważył, że Charlesa też nikt nie widzi i nikt z nim nie rozmawia. Że już nie wspomnę o tym, że Johna przez wiele lat nikt się nie zapytał, do kogo on do gada.
Z drugiej jednak strony, film jako taki jest fantastyczny. Przedstawia świat oczami geniusza, który chce się wybić i jednocześnie chorego psychicznie człowieka, który widzi i rozmawia z nieistniejącymi ludźmi, których sobie uroił, czy uczestniczy w nieistniejącym spisku. Rola Crowe'a jest naprawdę genialna, a film ogląda się bardzo przyjemnie. Najlepiej więc chyba zapomnieć o tym, że fabuła nieco odbiega od rzeczywistości i po prostu w spokoju cieszyć się filmem, bo jest naprawdę genialny.
Dziękuję za garść faktów o Johnie Nashu :) Faktycznie, w filmie nie dbano o zwykłą dokładność biograficzną, ale wydaje mi się też, że Nash nie był głównym tematem filmu. Dla mnie to fascynujący sposób na opowiedzenie o schizofrenii, nie widziałem tego w żadnym innym filmie. Dałem się nabrać na historię z wywiadem :)
Myślę, że gdyby chodziło o pokazanie dokumentu, wyglądałby zupełnie inaczej, a naiwność, z jaką pokazano to, że inni nie zwracali uwagi na jego urojenia, nie szkodzi filmowi. Widz ma podczas seansu dosyć innych tematów do zastanawiania się.
a tak by the way - dwa tygodnie po obejrzeniu "pięknego umysłu" sięgnąłem po "gladiatora" i nie umiałem pogodzić się z widokiem "pulchnego introwertycznego profesorka" (twarz Crowe'a) walczącego na arenie... śmieszne uczucie