to ja nie wiem jakie wy filmy oglądacie?
Chyba same w stylu "american beauty story"- Titanic, Armageddon, Angielski pacjent i inne wyciskacze łez.
Nie zrozumicie mnie źle- to nie jest zły film,najgorszy czy nudny, ale NA PEWNO nie jest filmem genialnym! A jeżeli, to mnie przekonajcie na jakiej podstawie? Podkładu muzycznego??????
Reżyseria?...
Aktorstwo?...
Scenariusz?
A gdzie oryginalność?- I jeżeli czepić się, że to na faktach, to poczytajcie prawdziwą biografię Nash'a to zobaczycie ile z faktów a ile z lukrowanej historii made in hollywood!
A już najbardziej przybiła mnie mowa końcowa Nash'a:(coś w stylu) "dzięki miłości mojej żony...".
Gdzie i kiedy widzieliscie jej miłość?
Ja widziałam zimne spojrzenie, pełne co najwyżej wymuszonej litości, jakie kierowała na niego ( no chyba że aktorka aż tak kiepsko umie zagrać), to jak się nie kochali, jak mówiła że ma go dość, rozwaliła lustro. Nie widziałam żeby z nim rozmawiała, przytulała się, próbowała go zrozumieć, chodziła z nim na terapię, odwiedzała na uczelni... Jedyne co dla niego zrobiła to nie posłała go do psychiatryka.... i o dziwo nie odeszła od niego, kiedy w prawdziwym życiu tak było, wiec gdzie z prawdziwej histori?
Jakby taki ktoś jak Nash nie istniał, a scenartzysci sobie cała historie od poczatku do konca wymyslili (czym pewnie w 90% ona jest) to nie wiem czy już większość z Was by tak piała nad nim i by było tyle szumu?
Angielski Pacjent to wielki film, najlepszy melodramat w historii kina. A co do Umysłu to się zgadzam, że przesadzony. Mimo to nie mówię, że jest słaby.
Jak można porównać Piękny umysł do Titanica i Armagedonu?! A film jest GENIALNY i kropka :)
No Martharyka, argumentacja na najwyższym poziomie. Gratulacje. Tekst
"A już najbardziej przybiła mnie mowa końcowa Nash'a:(coś w stylu) "dzięki miłości mojej żony...".
Gdzie i kiedy widzieliscie jej miłość? "
Mnie dobił:)
Życzę ci większej ilości tak bezbłędnie i umiejętnie zargumentowanych tematów.
Moim zdaniem Piękny Umysł to nie miał być tak do końca film biograficzny. Chodziło raczej o opisanie choroby na jaką cierpiał Nash - to udało się doskonale, chyba że masz jakieś "ale". Obserwujemy historię z punktu widzenia Johna - dzięki temu widzimy w jaką spiralę wydarzeń , pozorów i wyobrażeń wpadł bohater.
Alicia wykazała się niezwykłą lojalnością kiedy nie posłała męża do szpitala - to więcej niż seks, trzymanie za rękę w parku i słodkie słówka - esencja miłości gimnazjalistów.
Do tego świetny soundtrack , aktorzy jak najbardziej przekonywujący, zwłaszcza Harris.
Natomiast takie tanie chwyty jak ten z "naszymi" filmami zostaw sobie na dyskusję z podstawówką "a nie bo Ty"
Odnoszę wrażenie, że za bardzo skupiasz się na wątku miłosnym i tylko pod tym kontem oceniasz film, świadczy o tym choćby porównanie go do Angielskiego Pacjenta, skądinąd rewelacyjnego, i do Titanica (jakie widzisz związki z Armagedonem nie mam pojęcia). A przecież to nie romans ani efekciarska superprodukcja. Ja dzięki temu filmowi naprawdę zrozumiałam istotę schizofrenii, zdałam sobie sprawę z tragedizmu tej choroby. Co do aktorstwa… Czy Russell Crowe mógł być bardziej przekonujący, wiarygodny i tragiczny? Rzadko oglądając film doznaję wstrząsu takiego, jakiego doznałam podczas sceny w szpitalu i rzadko przez tydzień dostaję skurczu żoładka na jej wpomnienie… Dlatego dla mnie 10/10.
"Chodziło raczej o opisanie choroby na jaką cierpiał Nash - to udało się doskonale," Jak dla mnie lepiej jest to ukazane w filmie "pająk"z Fiennesem ,zobacz koniecznie naprawdę warto bo film lepszy od Pięknego umysłu
Nie chcę nic mówić, ale ciekawe czy jako żona człowieka dotkniętego taką chorobą i zażywającego leki hamujące odbiór impulsów ze środowiska zewnętrznego cały czas byłabyś taka wyrozumiała. Na pewno powiesz, że oczywiście, ale niestety w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Każdy przeżywa załamanie. A poza tym właściwie wszystkie filmy na podstawie biografii, czy innych autentycznych faktów nigdy nie są w stu procentach zgodne. Mnie to już nie przeszkadza, przyzwyczaiłam się i jedyny film, który jak dla mnie kole w oczy, to ta cała enigma. W niej na nieszczęście nie ma nic prawdziwego.