Dla Was ten film jest o miłości. Dla mnie nie. Piszecie, że o psychicznym geniuszu. Ja to
widzę inaczej.
Dla Was jetem statystycznym, niewyróżniającym się odbiorcą filmu. Prywatnie jestem córką
chorej na schizofrenię matki. Już dawno podczas oglądania do oczu nie napłynęło mi tyle
łez. Ryczałam jeszcze długo po napisach końcowych. Zrozumiałam, że moje podejście do
matki jest straszne. Teraz wiem o tym, by nie odwracac się od niej, że ciepłe słowo dla
takich osób ma podwójne znaczenie. Mogę sobie wyobrazic co czuje i strasznie mi głupio,
że jej nie wspieram. Ludzie unikają i lekcewarzą chorych, a to najgorsze co można zrobic.
Ten film pokazuje jak traktowac schizofreników. Pozawala zrozumiec ich piękny, ale jak
bardzo zagubiony umysł.
Jakie to niezwykłe myśleć, że filmy które oglądamy, zazwyczaj jednak odrobinę bezmyślnie, mogą coś w nas zmienić.
Jakie to piękne dowiedzieć się, że tak właśnie się dzieje...
Z całego serca życzę Ci dużo siły i wytrwałości.
Pięknie o tym Russell Crowe powiedział, gdy otrzymał Złotego Globa:
http://www.youtube.com/watch?v=O_3gcw_t2-U
Od 2:17 - i ja się z tym zgadzam w 100%
Właśnie takie filmy lubię - które poruszają, które zmieniają Twój światopogląd - "Piękny umysł" jest po prostu pięknym, wbijającym w fotel, filmem, zmienia sposób patrzenia na rzeczywistość. Porusza, wzrusza, zasmuca, raduje - jest pełen emocji, wytwarza pełno emocji.
Brawa dla Howarda, Crowe'a i całej ekipy, że ten film zrealizowali.