jest to film o geniuszu i jego relacjach z otoczeniem.
Myslalem z relacji przed obejrzeniem,ze bedzie wiecej o jego pobycie w szpitalu.
Nie jest to jednak zly film,oglada sie go a nie usypia-pomimo,ze dlugi jest.
Podoba sie mi ten moment jak jego zona dostaje seksualnej frustracji jak maz znekany choroba odwraca sie do niej plecami.
No i Russel Crowe od skinheada do zgarbionego profesorka;)-ciekawa i rozwojowa droga dla aktora.