I znowu zawiodłem się na Oscarach. Russel Crowe zagrał jedną z lepszych ról w historii kinematografii, a nie dostał statuetki.
zdecydowanie. zawsze mialem Russella za tepaka nadajacego sie do roli twardzieli czy tez awanturnikow i przzez to sceptycznie podchodzilem do tego filmu a tu taka niespodzianka. genialna rola. pora na jego kolejne filmy bo malo z nim widzialem. Washington w Dniu Proby wcale nie byl genialny. Russell pozamiatal wszystkimi. najbardziej podobala mi sie scena kiedy siedzi z zona i lekarzem przy stole palac papierosa a oni sie go pytaja czy "ich" widzi. nie wiem czemu ale to bylo zajebiste dla mnie :D