Piękny umysł

A Beautiful Mind
2001
8,3 514 tys. ocen
8,3 10 1 513863
7,3 60 krytyków
Piękny umysł
powrót do forum filmu Piękny umysł

Jestem szczerze zdziwiona, ze podobal mi sie ten film, bo naprawde mi sie podobal. Po serii roznych recenzji bylam przygotowana na cukierkowa bajke z happy endem, a tu mimo wszystko bylo calkiem niezle. Przede wszystkim bardzo sprawnie zrealizowany film, ale glowne oklaski naleza sie Russelowi. Szczerze, nie przepadam za nim od czasu 'Gladiatora' i tym wieksze bylo moje zdziwienie, ze to naprawde dobry aktor. Chyle wrecz czola do kostek przed jego warsztatem- mimika, gesty- mniam, mniam.
Jak na historie pisana samym zyciem, choc podobno zrecznie tu i owdzie zakorektorowana i wyprostowana, scenariusz jest ciekawy i w miare mozliwosci nienaiwny. Szkoda tylko, ze 'wykrojono' tak duzo z zycia Johna, w filmie pokazane jest jakies 40 lat z zycia i sila rzeczy musiano cos zostawic, zeby zaistniec moglo cos. Szkoda troche, ze ominieto bardziej kontrowersyjne (bo podobno takie byly) momenty z zycia, no coz, Hollywoodjest czasem purytanski do bolu. Jedyne, co mnie denerwowalo, Hollywood musialo dac o sobie znac, to latwosc, z jaka Nash 'uwolnil' sie od choroby.Jesli wczesniej polozono nacisk na rozwoj schizofrenii, to teraz leczenie- owszem, poswicone bylo mu nalezne miejsce, jednak samo dojscie do normalnosci jawi sie juz jako pewna tajemnica. Oczywiscie nie uwolnil sie, bo to choroba nieuleczalna, ale nauczyl sie z nia zyc. Doprawdy, jesli tak jest naprawde, to podziwiam tego czlowieka, ze potrafil w ten sposob zyc z choroba. I to jego rozbrajajace wrecz podejscie do choroby ('poznaj Harvey`a' etc etc).
Wspaniala postac zony Nasha- zawsze powtarzam: uwielbiam silne kobiety w kinie, bo tak ich malo. I na szczescie scenarzysci nie zrobili z niej 'heroiny-posagu', pozwolili odczuc watpliwosci i takie tam.
Oklaski dla charakteryzacji- robia wrazenie worki pod oczami Johna. Muzyka dosc malo oryginalan i na dluzsza mete nie zapadajaca w pamiec, ale swoja role pelni niezle- w niektorych momentach wzrusza, a kiedy indziej buduje napiecie.
Aaa, tak w dobie 'czkawki pomatrixowej', gdy kazdy film, chocby mial sie dziac w XVII wieku na dworze Ludwika XIII,musi zawierac sceny matrixopodobne, czy tego potrzeba czy nie, tu tez wypatrzylam cos w tym stylu- kto widzial, wie. Zreszta podobala mi sie ta scena.
Ogolnie- lepiej niz myslalam, szczegolnie do czasu 'leczenia' Nasha, pozniej troche hollywoodzko, ale znosnie... Niezle...

This voices i hear them.......................... .............................. ................