niepotrzebne gore i okrucieństwo przyćmiewają ciekawy scenariusz filmu. Twórcy powinni zaczać się skupiać właśnie na samej historii, a nie efektach.
(SPOILER) Najbardziej denerwujące byłe niepotrzebne okrucieństwo detektywa Erica Matthewsa, który dośc już wycierpiał, by odnaleźć syna, a swoją lekcje otrzymał dawno temu, dlatego to, co zaszł w filmie mogło przynajmniej zakonczyć się happy endem dla niego (KONIEC SPOILERA).
Moge polecić, ale wszechobecne gore psuje coraz bardziej nastrój serii.
Zgadzam się co do postaci Eric'a. Wielka szkoda, że go w taki sposób zabili, ba - że w ogóle go zabili. Powinien przeżyć, to fakt.
A mam pytanie, wiesz może, co stało się z dzieckiem tego kolesia, którego żona [lekarka] umarła już w drugiej części? Miała obręcz na szyi otoczoną posiskami, które wystrzeliły... Bo chyba wątek dziecka nie był skończony.
To było w III części. To być może zostanie wyjaśnione w 5 cz.,(SPOILER) bo skoro odnaoleźli ciało Układanki, to także odnaleziono żonę tego faceta z dzieckiem i policjanta (powinien żyć), którzy zostali tam zaraz po zabiciu zamknięci. Chociaż policja mogła znaleźć ich ciała późno i nie zdążyc odnaleźc i uratować dziewczynki (mogą nawet nie mieć pojęcia, że została uprowadzona). Jest takie niepisane prawo "nietykalności dzieci" w filmach, choć tutaj wszystko jest możliwe. W każdym razie mam nadzieję, ze 5 wyjaśni co nieco, skupiając się na fabule i aspektach psychologicznych, niż na gore.
Wracając jeszcze na chwię do Erica, to pasowało by, bdyby to on ostatecznie miał zakończyć cały ten obłęd, uwalniając się w końcu i spotykajac syna. W końcu zna już wszelkie sztuczki i jak widzimy w filmie było mu już wszystko jedno.