Takie miałem wrażenie właśnie podczas oglądania "Piły IV" - że oglądam szmirę, jakiś zapomniany film klasy C. Drewniani aktorzy, naciągany scenariusz, efekciarstwo, to wszystko sprawiło, że zamiast się bać, ziewałem, lub byłem bliski zwrócenia obiadu... "Piła I" mnie naprawdę zaciekawiła, to było jakieś novum. Mam wrażenie, że kolejne części to już tylko odcinanie kuponów.