Reżyser filmu chyba nie ma zielonego pojęcia co oznacza pojęcie "horror". Niestety, jak widać po filmie, rozumowanie to ogranicza się jedynie do zamieszczania sugestywnych scen z urządzeniami do odbierania ludziom życia, odstawiając fabułę i, jak na horror przystało, stopniowanie napięcia na zupełnie boczny tor. Niestety, ale nic ciekawego na filmie się nie dzieje - praktycznie żadnej atmosfery grozy, jedynie chaotyczne sceny nudnego i męczącego śledztwa, a na koniec nieudolna próba stworzenia "niezwykle zaskakującego zaskoczenia", która okazuje się nic nie warta. Jak widać, kręcenie w nieskończoność kolejnych części "hitów" w Ameryce się nie nudzi. Prosta taktyka - na znany tytuł zawsze ktoś pójdzie do kina. A czy widz będzie z filmu zadowolony, to już nie ważne. Za bilet już zapłacono ...
Rzeczywiście, z horrorem to "coś" ma niewiele wspólnego. Zapewne osoby weryfikujące pomyliły się w opisie gatunku. Heh, no to cieszę się, że wspólnie zgadzamy się w tej kwestii ;)