Fabuła ma wrażenie ciągniętej na siłę, choć właściwie to raczej nie nowość dla tej serii. Więc co jest nie tak? "Gry" nowego Jigsawa są jakieś takie mniej ciekawe w tej części (poza tym, następca Jigsawa tym razem zmusza głównego bohatera do zabijania ludzi, a to trochę kłóci się z motywami jego "nauczyciela" i co za tym idzie - konwencją serii). Jest całkiem fajna scena śmierci przy pomocy wstrzykiwanego kwasu, ale pozostałe atrakcje nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Oglądało mi się to dobrze, muzyka nadal mnie rozwala, podobnie zresztą jak fabryczny klimat... Ale przez cały seans miałem wrażenie, że można film było zrobić lepiej.