Serie "Saw" zna chyba każdy fan thrillerów tudzież horrorów.
To za sprawą świetnej jedynki która można tak powiedzieć wywróciła dotychczasowe mniemanie o krwawych filmach z tego typu. Lecz nie o niej chcę napisać a mianowicie o najnowszej części czyli "Saw VI".
Fabuła filmu zaczyna tam gdzie kończy się fabuła "Saw V", Hoffman przeżył i kontynuuje dzieło zniszczenia a raczej dzieło resocjalizacji w krwawym stylu. Tutaj najnowsza odsłona nie odbiega od poprzednich już pierwsza scena ukazuje nam krwistość i brutalność, a wszystko dla odkupienia.
Film ma pewne plusy które jednak wyleciały mi z głowy więc zacznę od minusów. Scenariusz mianowicie mogę porównać do polskich dróg, pełno dziur i głupoty, tak naprawdę nie wiem czy tzw. detektyw łapał osoby nie sprawne umysłowo, z większości pułapek można było wydostać się bez szwanku oszukując konstruktora tak jak np: scena gdy Debbie leci przez korytarz pełen pułapek aby uratować się i pomaga jej w tym William(o ile dobrze pamiętam) puszczając na siebie strumień gorącej pary tylko że barierki które mu przeszkadzają są niskie lekka gimnastyka i mógłby siebie przy tym nie ranić otwierając zawór z boku, następnie kiedy cudownie oswobodzona(nie do końca) kobieta odkrywa że klucz do jej pasa śmierci ma zaszyty w sobie ten który jej pomagał łapie piłę i chce go rozpruć zamiast np: rozciąć swój pas który następnie ją uśmierca. Takich głupot jest w tym filmie co nie miara, na dodatek nie zostało wytłumaczone skąd owe pomysły Jigsawa na tortury oraz fundusze na realizacje i jakim cudem zdołał skołować sieć piwnic "torturrehunt" bo w każdej części mamy do czynienia z innym budynkiem zazwyczaj piwnicą. gra aktorska no cóż chyba tylko Tobin Bell grał jakoś tak średnio na jeża bo reszta kompletnie nie przekonująca w szczególności kiedy ma już się wydać to co robi Hoffman ten ani się nie denerwuje ani nie obmyśla planu zgładzenia osób które znają jego sekret tylko ma minę macho i czeka do ostatniego momentu. Muzyka to już standard czyli cały film nie zwracasz na nią uwagę a pod koniec już lekko stary motyw przewodni.
Tak naprawdę oprócz krwi i flaków ten film ma do zaoferowania jeszcze tylko dość zaskakującą końcówkę niestety okupioną paroma kolejnymi błędami w scenariuszu, i scenę gdzie 6 osób jest na tak zwanej karuzeli, przynajmniej ona miała coś więcej w sobie i pokazywała do czego ludzie są zdolni(mam na myśli perswazje słowną) aby kogoś przekonać. Niestety film jest makabrycznie mizerny i podsumowując go daje mu notę 3/10 i mam nadzieje nie ujrzeć kolejnej odsłony(choć jak wyjdzie to z ciekawości obejrzę).