Reżyser świetnie ukazał osobisty dramat wielu Żydów mieszkających w naszym kraju w czasie wojny (i tuż po). Bardzo dobra lekcja historii.Szkoda tylko, że w tym zagrajdołku znajdą się antyjudaiści, dla których holokaustu albo nie było albo jeśli był to słusznie i sami chętnie dziś podpisaliby się pod kolejnym. Dla tych Żydzi są w poważaniu niczym u Niemców w czasie wojny, mnożą się niczym szczury i generalnie odpowiadają za całe zło na świecie. Do nich i tak nie trafi przekaz, bo historii nie znają i nie chcą poznać. W szkole albo nie uważali albo trafili na kiepskich nauczycieli, którzy nie podjęli tego trudnego tematu. Teraz wiedzę czerpią z takich samych niedouczonych guru. Jako absolwent Historii zdaję sobie sprawę, że mówi się o tym problemie jedynie na zajęciach akademickich, a szersza publika nie ma o nim pojęcia. Film trochę zmienia świadomość społeczeństwa.
Chyba przesadzasz. Antyjudaiści są w każdym kraju, nie tylko w "tym zagrajdołku" (cokolwiek to znaczy...), jesteś rzekomo absolwentem historii, powinieneś o tym wiedzieć. Poza tym nie trzeba negować Holocaustu żeby być antyjudaistą, wystarczy krytykować politykę Izraela. A o tym problemie mówi się w wielu społecznościach, nie tylko w kręgach akademickich. W przeciwieństwie do obecnego holocaustu, jaki trwa w wielu częściach świata. Co do świadomości społeczeństwa, to wątpię, żeby ten film coś zmienił, ale jeśli zmieni sposób myślenia choć jednego człowieka, to i tak warto.
Nie chcę mieszać bieżącej polityki i sytuacji geopolitycznej Izraela z holokaustem z lat 40-tych ubiegłego wieku. Z resztą to kwestia względna, która ze stron inspiruje konflikty i gdzie jest racja - często po środku. Krytykowanie polityki a antyjudaizm czy antysemityzm to też dwie różne rzeczy, bo ten drugi wypływa z rzekomego często urojonego poczucia doznanej krzywdy. Mnie chodzi o świadomość naszego społeczeństwa. Ależ tak antysemityzm był i jest generalnie w Europie obecny, bo ten kontynent od wieków prześladował Żydów (a Holendrzy czy Francuzi 100 razy bardziej cynicznie obchodzili się ze swoimi sąsiadami Żydami, których wyprawili do obozów zagłady) ale ja mieszkam w Polsce i o niej piszę. Czy to, że sąsiad morduje i kradnie to znaczy, że też mam tak robić?
Nie możemy się przeto obrażać na Polańskiego za to, że porusza temat do tej pory tabu (tak tabu) i kręci dramat o tym, co przeżywał przeciętny Żyd żyjący na naszych ziemiach w czasie wojny. A o kolaborujących z nazistami Francuzach czy Holendrach też niech kręcą Ci, którzy znają się na temacie.