W filmie Niemcy mówią po niemiecku, Rosjanie po rosyjsku a Polacy... po angielsku. Czy tylko mnie to śmieszy? Nie mógł Polański kazać wszystkim aktorom gadać w języku, którym posługiwały się grane przez nich osoby? Gibson tak zrobił i to już dwa razy i efekt jest znakomity. Zawsze mnie drażnią w filmach takie nonsensy.
Bardzo słuszne spostrzeżenie - jestem za! Uważam, że brzmienie języka tak samo jak brawa głosu jest nierozerwalnie związana z osobą, więc nie należy ich odbierać aktorowi tam, gdzie jest to możliwe. Czasem taka podmiana może odebrać dialogowi siłę wyrazu (wystarczy np. porównać komendy wydawane podniesionym głosem czy przekleństwa w różnych językach - te pierwsze brzmią chyba najdobitniej po niemiecku, a te drugie... po polsku i po rosyjsku). W pełni zgadzam się więc z przedmówcą.
mnei tez to denerwuje. nie tylko w pianiscie, ale tez w "jakubie klamcy" i w "karol......" gdzie jak nagrywamy o polaku, i polak go gra no to mogliby uszanowac jezyk ojczysty innych narodow, co nie?