Pianista

The Pianist
2002
8,3 613 tys. ocen
8,3 10 1 613248
7,9 67 krytyków
Pianista
powrót do forum filmu Pianista

Komercha...

ocenił(a) film na 8

Film jest niewątpliwie dobry, wręcz rewelacyjny, zarówno pod względem akotrstwa jak i opowiedzianej historii, która jest realna i ukazuje fakty, zapierające dech w piersiach zdjęcia, wojna w pigułce.

Ale, na Boga!, dlaczego w filmnie polskiego reżysere, polacy, grający polaków, w Polsce mówią po angielsku! Argh... żeby mógł otrzymać więcej Oscarów (film anglojęzyczny) za to 8+/10 (Byłoby 9+)
Pozdrawiam, Szymek.

Dobry_2

Niestety kiedy ktoś chce żeby film o takim budżecie się zwrócił musi zdecydować się na takie posunięcie, ale na Boga! Nie pisz, że to komercha, bo to chyba najbardziej osobisty film Polańskiego...

ocenił(a) film na 9
Albertino

Dokładnie, "Komercha" to najmniej pasujące do tego filmu słowo.

ocenił(a) film na 8
Dobry_2

ludzie nie ma niekomercyjnych filmow o takim budzecie - i to w USA. Chociaż zgadzam się, że to słowo nieco ubliża temu obrazowi. Ja nie odniosłem takiego wrażenia, żeby coś w nim było naciąganego, czy wręcz banalnego. Nie ma w nim pierdół zwykle cechujących "duże produkcje" amerykańskie - choć zdaje sobie sprawę, że są droższe filmy ;) . Mimo wszystko uważam, że widać w nim "polską rękę", której chyba jest i tak dość dużo, bo aż strach pomyśleć co by się działo, gdyby jakiś amerykaniec chciał zrobić film o "europejskiej wojnie" czy tym bardziej o polskich Żydach.
Chyba trzeba podziękować Polańskiemu, że stworzył coś tak wspaniałego, a fakt, że film jest nieco komercyjny, można uznać za plus - bo między innymi dzieki temu poznala go najliczniejsza bodaj (w każdym razie najbardziej "licząca się"-z tym też można sie nie zgodzić ;) )widownia na swiecie...
a tak już kończac-to mozna było chociaz, przy liscie płac, uzywać polskich znaków - rzecz jasna przy polskich nazwiskach
pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
Dobry_2

no tak i strzelilem oczywiscie lapsusa - film nie jest amerykanski... no ale robiony na "oscarowy rynek", co wlasnie wymusilo te nute komoercji o ktorej mowa...
pozdr

ocenił(a) film na 9
Dobry_2

A moim zdaniem to dobrze ze Polacy pokazali ze umią po angielsku gadac ;) Ludzie-na Boga!Tak samo ja bym mogl Woloszańskiemu głowę truć ze w Sensacjach... Niemcy nie mówią po niemiecku...Pozatym-skoro Polacy grajacy Polakow mieliby gadac po angielsku to dlaczego Anglicy i inni ludzie grajacy Polakow nie mielioby gadac po polsku ? A watpie czy Brody by sie nauczyl Polskiego na tyle dobrze zeby zagrac Polaka.A gdyby tylko "nasi" gadali po Polsku to by sie zrobil podzial Polakow na tych bardziej i mniej polskich.Dajcie sobie luzu-czasem walka Polakow "o swoje" nie przysparza podziwu tylko pusty śmiech.Nie mozna sie wadzić o wszystko.A komercja-bardzo sie ciesze ze film byl reklamowany i ze tylu sie ludzi o tym dowiedzialo.Mial byc niekomercyjny ? Lubita filmy niekomercyjne ? Ile by ludzi zobaczylo film niekomercyjny,bez reklam itp? Chadzasz na filmy niekomercyjne do kin ? Gdyby Pianista byl niekomercyjny to watpie czy tylu ludzi mogloby o nim tu i teraz mowic....

Radzivill

Kpiną jest zarzucanie Szymkowi tego, iż jakoby z perspektywy "Polaka" domaga się polskiego języka, innymi słowy - dla jakiegoś tam poczucia przynależności narodowej i pustej dumy. Ja w tym wcale nie wizdę "pustego śmiechu" a prośbą autora o rodzaj autentytzmu, którego "Pianista" wskutek użycia angielskiego nie posiada. Niestety, trudno i darmo. Jeśli to ma być najbardziej osobisty film Polańskiego i odwołuje się pośrednio do jego losów krakowskich, to ja bardzo dziękuję i postaję. W tym filmie osobistych tonów wcale nie ma i język - powtórzę się - nieźle się temu przysłużył.
(uwaga o Wołoszańskim jest zupełnie chybiona, facet prowadzi programik telewizyjny przeznaczony wyłącznie dla Polaków i nie rozumiem, po co miałby się bawić w używanie innego, niż polski, języka)
Film jest wątpliwego stopnia genialności, mogę powiedzieć, że miejscami piękny, także wzruszający i przejmujący, ale w karierze Polańskiego były rzeczy lepsze, zresztą - to akurat nieważne jest.
Czytam jakąś wypowiedź powyżej, że istnieje obawa : co by to było, gdyby jakiś amerykański reżyser zrobił ten film" (nie jest to dokładny cytat, ale sens zachowuję). Otóż nie trzeba nawet zadawać sobie pytania takiego, bo odpowiedź istnieje. Spielberg nakręcił "Listę Schindlera" i jest to film bez porównania lepszy niż "Pianista", pokazuje wojnę w Polsce od nieomalże każdej strony, zaś przy okazji, zaskakuje wyważeniem i skupieniem, słowem : inteligencją, o którą możnaby Spielberga nie podejrzewać (jako amerykanina). Uważam i jestem tego pewien w sposób zaiste niezachwiany, iż Steven Spielberg zrealizował bardziej osobisty film niż Polański, pomimo tego, że składał nim hołd swoim przodkom zaledwie, zaś wojny osobiście nie przeżył. Użył, rzecz jasna, języka angielskiego, ale - jak się dowiedziałem : wcale nie miał takiego zamiaru (chciał kręcić po polsku !!!), poza tym robił swój film dla widowni amerykańskiej (o co trudno akurat pana Romana podejrzewać).
Reasumując : nie chcę wcale powiedzieć, że ten film jest czymś złym i niepotrzebnym, ma swoje wady, ma też wielkie zalety, ale język angielski będzie wśród tych pierwszych.

ocenił(a) film na 9
eRKa_2

Wcale nie twierdze iż film zyskał przez angielski czy tez straciłby przez polski.I uwagą o jezyku wcale nie bronie Polanskiego tylko usliluje udowodnic ze jesliby chcial zrobic ten film po Polsku musialby zatrudnic tylko polakich aktorow.A jesliby mialo byc tak jak rzekl Szymek,czyli Polacy po polsku Anglicy nie-to film dzielilby Polakow na lepszych i gorszych.A gdyby sie upierał przy polskim jezyku to mogloby wyjsc tak jak z jezykiem w Pasjii-ci którzy znają choć troche włoski czy łacine śmiali sie z tego filmu niemiłosiernie.Dla tych ktorzy nie znają może film dizeki temu zyskiwał,ale dla obeznanych tracil wiekszosc walorów.Romanski wybrał najbardziej optymalne wyjście.Widzicie jakieś lepsze?Film zrobiony tylko przez Polakow bylby jak jeden z wielu polskich filmów o wojnie i nie mialby sily przebicia-moze wzrosły by jego walory dla nas ale świat nieiweleby o nim usłyszał.Zaś zmuszanie aktorów amerykańskich do mowienia po polsku przyspozyloby nam zamiast poruszenia filmem śmiech na sali.Z trzeciej strony gdyby otaczajacy Szpilmana Polacy mówili po poslku a on sam nie byłoby to troche dziwnie.Tak wiec nie ma wyjścia-musiało być po angielsku.

Radzivill

No doprawdy nie wqiem, jak ktoś znający łacinę miałby się śmiać z "Pasji", nie wierzę, żeby były tam błędy gramatyczne, zaś o wymowie to już nie ma się co wypowiadać bo język martwy i kto to wie, jak go wymawiano. Ale jeśli nawet film był okropnie zrobiony lingwistycznie, to szlag z tym. W dalszym ciągu tego nie rozumiem, jaki podział Polaków na lepszych i gorszych, na tym świecie istnieją studia dubbingu, tam można zrobić wszystko, Adrien Brody po pierwsze nie musi mówić swoim głosem, po drugie to nie musiałby być on i tak dalej, możliwości jest sporo, Fellini dubbingował głosy wszystkich aktorów i było dobrze. I tak dalej i tym podobnie. To zdaje się pies jest pogrzebany w tym, że film w języku polskim musiałby jakoby przepaść w kinach światowych. Hehe, no idzie właśnie o to, czy to naprawdę jest taki wyśmienity film, to by się poniekąd okazało. Jakoś nikomu nie przeszkadza międzynarodowy sukces filmów koreańskich, chińskich, czy norweskich nawet, robi się tam filmy ciekawe i wcale nie po angielsku (poza tym, jakoś nie wierzę w sytuację, że film Polańskiego pozostałby na świecie nieznany, na jego filmy się jadnak czeka, nie tylko na naszym podwóreczku). Ale tu zdaje się ponownie wkraczamy w zaklęty świat kina komercyjnego, czy tak naprawdę "Pianistę" )musieli( obejrzeć wszyscy bez wyjątku ? To musiał być przebój ? Czyżby ? Czy to przypadkiem nie chodzi właśnie o główny zarzut postawiony przez Szymka, zaqrzut komercyjności tego filmu, który musi być gładki, strawny dla każdego bez wyjątku. No zaczynam się obawiać, że te wyjaśnienia tylko potwierdzają wersję Szymka i w tym nie byłoby nic zdrożnego, jak wiadomo (sam filmy komercyjne oglądam i lubię). Lecz, czy to wypada, aby ten jakoby temat osobisty, był przedmiotem aż takich zabiegów kupieckich. Bo oczywiście film tak czy siak trzeba sprzedać i dobrze, że sobie na siebie zarobi. Ale te wyjaśnienia powyższe zakładają coś więcej - zakładają masową sprzedawalność tematu, który ma być prywatnym, osobistym porachunkiem Polańskiego z własną przeszłością. I to właśnie nie jest aż tak bardzo w porządku, i to właśnie jest przyczyną, dla której użyto języka angielskiego. Dla zysku, ot i co. Albo się robi ambitne i osobiste kino i opowiada o tragedii, albo sprzedaje odpusty, wota i widokówki w sklepiku przy muzeum martorologicznym. Żadna z opcji nie jest szkodliwą, ale trzeba się na jakąś zdecydować. Pan Roman Polański tego akurat nie potrafił.

ocenił(a) film na 9
eRKa_2

No to w tym lezy najwiekszy problem czy ten film jest osobisty czy nie.Ja sie w to nie wtrykam -film mi sie podobał,aczkolwiek w to ze byl to "najbardziej osobisty" film Polanskiego szerze śmiem watpić.Lecz ja tu nie przyszedl tym kamieniem rzucać.Innym pragne-zgoda ze jakby to mial byc najbardziej osobisty film Polanskiego to by byl polski,bez gwaizd,bylby cichutki i bylby opowiadal o gettcie w Krakowie...Ale ludzie on NIE JEST najbardziej osobistym filmem Polanskiego i to sie kloci z jego wielką reklamą-ja do tego filmu nie podchodzilem jako do najbardziej osobistego filmu Romka i sądze ze dzieki temu film w moich oczach zyskał.Bo gdyby bylo inaczej faktycznie rzucalbym sie teraz jak Wy.Ale pomijajac tą chybioną wypowiedź Polanskiego to jak inaczej rozwiazac sprawe z jezykiem?Brody mialby nie mowic swym glosem?Tu nastapil by pusty smiech w.w. i jego agenta.

A w Pasjii nie chodzi o gramatyke.Chodzi o to ze chiano zeby to wygladalo oryginalnie i wsadzano pomieszany hebrajski z wloskim i laciną.A uwież mi ze pomimo iż jest to jezyk martwy to doskonale wiadomo jak sie ma co wymawiać.Nie zapominaj ze teolodzy,prawnicy,lekarze,fili lodzy i lingwisci posluguja sie tym jezykiem.Ponadto uzywano go w mszy jeszcze 70 lat temu.Wiec naprawde wiedzą jak go wymawiac a jak sie wymawiac nie powinno.

Tak wiec czy owak-jesli Romanski chcial swoj najbardziej osobisty film to naprawde chybił bardzo.Ale jesli mjiala to byc opowiesc o eksterminacji Żydow bez wielkiego bumu hollywoodzkiego ale na tyle komercyjną coby ja wiele ludzi obejzalo to mu sie udalo (i jezyk naprawde ma niewiele do gdania).

ocenił(a) film na 8
Radzivill

Radzivill - jeśli to nie ma być osobisty film Polańskeigo, ale opowieść o exterminacji Żydów, to również wypadł słabo. Tu wypada mi poprawić samego siebie, użyłem wyrażenia - Wojna w pigułce, które jest bardzo mało trafne i pisałem je świeżo po seanse, pełen emocji.
Wracając do głównej myśli - otóż film nie ejst opowieścią o Żydach. Raczej o Żydzie, pojedynczym człowieku, z perspektywy którego została ukazana wojna, idzimy to tylko jego oczyma, nie możemy wysunąć jakichkolwiek wniosków o obrazie wojny, przynajmniej po tym konkretnym podmiocie, jakim jets film "Pianista".
Piszesz, że to opowieść o exterminacji - co również mija się z prawdą. Nie było pokazanego ani samego Aushwitz, (tzn był tylko epizod, w którym Żydzi czekali na wejście to obozu), ani innego ośrodka masowej zagłady. W filmie owsze, widizimy śmerec kilu osób, ale - można by powiedzieć, że Szeregowiec Ryan to film o eksterminacj Niemieckich żołnierzy, idąc tym samym tokeim rozumowania.
Ja traktuje film jako opowieść o zagubionym człowieku w mieście ogarniętym zagładą. Jako taki jest doskonały, wrzusza widza i skłania do refleksji.
Jeszcze o języku - piszesz o aramejskim w Pasji. że pozwolę sobie zacytować "A uwież mi ze pomimo iż jest to jezyk martwy to doskonale wiadomo jak sie ma co wymawiać". Polski jak na razie nie jest wymarły - posługuje się nim oficalnie 36 milionów ludzi, więc to też pzemawiałoby za tym, że nakręcić Pianistę w ojczystym języku twórcy.
Jeszcze jedno - Lista Shindlera, film, któremu zarzuca się komercję i "amerykańskość", w zamyśle reżysera -Spielberga, miał być kręcony po polsku. To też zmusza do myślenia.
Pozdrawiam, Szymek

ocenił(a) film na 9
Dobry_2

Moze sie troche nieprecyzyjnie wyrazilem.Nie o eksterminacjii a o Zydach a glownie,jak rzekles, o jednym zydzie ktorego emocje zaiste są dobrze ukazane.A jesli chodzi o osobistosc to kicha ale mysle ze Polanski tez glupi nie jest i wie ze to nie byl jego najbardziej osobisty film.

A co do jezyka to wiem ze polski nie jest martwy i ze sie nim ludzie poslugują ale w mym zdaniu ktore zacytowales chodzi o to ze pomimo iz jest martwy wiadomo jak sie nim poslugiwac i polskim tez wiadomo jak sie poslugiwac jednakze zmuszanie ludzi ktorzy nie są polakami do mowienia po polsku byloby tak samo smieszne jak zmuszanie ludzi nie mowiacych po lacinie,wlosku i aramejsku do gadania w tych jezykach(jezyk w pasjii ogolnie byl wadą filmu bo chcieli przedobrzyc i wyszlo jak wyszlo).Dla mnie są 2 wyjscia albo nakrecilby go w calosci po ang albo w calosci po polsku z polską obsadą.Tylko tutaj wraca znow problem tego iz moglby sie nie wybic (chociaz pieron wie).A tak na marginesie-polskich,osobistych filmow,z polakami w rolach glownych opowiadajacych o cierpieniu czlowieka i o jego patrzeniu na wojne jest na kopy i sa wsrod nich prawdziwe perelki.i ktory sie wybil ?

Radzivill

Coś się widzę trzeba podłączyć. Ale tylko króciutko. Polskich, osobistych filmów o wojnie było akurat bardzo mało niestety, bo nigdy nań nie było zapotrzebowania, ale nie o tym chciałem. Rzecz w tym, że Polański to nie reżyser z koziej wólki i on się wybijać nie musi, bo zrobił to wiele lat temu. Nie sądzę, aby użycie polskiego miałoby w czymkolwiek przeszkodzić "Pianiście" w osiągnięciu rozgłosu. W gruncie rzeczy o wiele więcej szumu (także niestety negatywnego - pomówienia o antysemityzm) na zachodzie narobił "Korczak" Wajdy, a był polski do końca. Rzeczyw tym, że "Pianista" nie jest filmem debiutanta i byłby filmem omawianym i oglądanym tak czy siak, choć być może frekwencyjnie nieco by stracił.
A niestety, niestety, to Polański twierdził - parafrazując Frauberta - że Szpillma to Ja. Oczywiście, nie odsłownie, tak jak i Flaubert panią Bovary nie był, a i nawet żadną inną kobietą.

eRKa_2

Swoją drogą ciekawe, że jak ktoś tu wcześniej napisał film robiony na rynek ameryksński zarobił w USA - 32.6mln.$, a poza Stanami - 87.5mln.$ - Więc może on taki Amerykański jednak nie jest?

ocenił(a) film na 10
Dobry_2

Absolutnie- słowo "komercha" tu nie pasuje. Świetny film- tyle wystarczy rzec:)

ocenił(a) film na 10
Dobry_2

Na Boga! Film w języku kraju, w którym się dzieje to dość świeży wynalazek ("Pasja", przedtem chyba tylko kawałki "Tańczącego z wilkami"). Jakoś wcześniej nikomu nie przeszkadzało, że np. w "Ostatnim cesarzu" wszyscy nawijają po angielsku".

ocenił(a) film na 10
Dobry_2

Na Boga! Film w języku kraju, w którym się dzieje to dość świeży wynalazek ("Pasja", przedtem chyba tylko kawałki "Tańczącego z wilkami"). Jakoś wcześniej nikomu nie przeszkadzało, że np. w "Ostatnim cesarzu" wszyscy nawijają po angielsku.

Dobry_2

"Ale, na Boga!, dlaczego w filmnie polskiego reżysere, polacy, grający polaków, w Polsce mówią po angielsku!"

Dlatego ze to byl film robiony z mysla o widowni na calym swiecie a nie tylko o Polakach i bardzo dobrze bo dzieki "Pianiscie" ludzie mogli troche lepiej zrozumiec to co dzialo sie w Polsce w czasach II wojny swiatowej. I to jest Twoim zdaniem "komercha"?!? Nie badz smieszny...

Dobry_2

Polacy mówią po angielsku i od razu komercha? Bez przesady.