Ogólnie tak bywa, że kręcąc film na podstawie powieści, nie da się zawrzeć jej treści całkowicie. Obejrzałam najpierw film a potem dopiero sięgnęłam po książkę - uważam, że film dość wiernie oddaje treść książki Szpilmana, która pozostaje w kanonie moich ulubionych, podobnie jak film.
Ja akurat najpierw przeczytałam książkę, a dopiero później obejrzałam film i muszę przyzac, że pomimo małych nieścisłości typu: rodzina Szpilmana swoje oszczędności ukryła w ramie okiennej, a nie jak w filmie - w skrzypcach lub też fakt, że nie musieli opuszczac swojego mieszkania, ponieważ znalazło się ono w obszarze utworzonego getta, film jest dośc wierną ekranizacją książki. Pozycja obowiązkowa (książka + film).