Pianista i Lista Schindlera to czyste, wzruszające arcydzieła, przy takich dziełach aż zawiść
bierze, że ludzie uważają za arcydzieła pokazówki typu Avatar.
ok Pianista i Lista świetne filmy, bez gadania, tylko, że porównanie ich do Avatara nie ma chyba zbytniego sensu, przeciez to zupełnie inne gatunnki, wzbudzają inne emocje, a z kolei ludzie nie mogą też oglądać w kółko wojennych filmów :)
mi osobiście Avatar też się podobał, też na swój sposób był piękny :)
ale jak nie obejrzysz, to nie będziesz wiedział co to za film :D trzeba zbierać doświadczenia żeby móc je potem porównać...
Tak, jednak w przypadku "Pianisty" mamy bardzo wierną zgodność z rzeczywistością (opisaną w autobiografii Szpilmana) niż w przypadku "Listy Schindlera".
Spielberg dokonał wielu uproszczeń w tamtej historii, pominął rolę Emilie Schindler, która wspólnie z mężem prowadziła tę działalność, odgrywając nie mniejszą rolę. Schindlerowie nie byli sami, pomagali im zaufani właściciele kilku innych mniejszych zakładów, po likwidacji których pracownicy trafiali do fabryki Schindlera. Szkoda też, że Spielberg Całkowicie przemilczał inny heroiczny czyn Schindlerów - wykupienie i uratowanie blisko 100 wycieńczonych głodem i mrozem nieznanych im Żydów z wagonu stojącego na bocznicy, było to już po przeniesieniu fabryki wgłąb Rzeszy. Scena z omyłkowym wysłaniem transportu do Auschwitz również wyglądała inaczej, jego pracownice nie zostały tam skierowane na śmierć, lecz do tzw. "specjalnego traktowania" choć nie oznaczało to również nic dobrego. No i niestety Spielberg zupełnie przemilczał najmniej chlubny fakt tej historii - Schindler osobiście dopilnował jedynie wpisania nazwisk tych kilkudziesięciu Żydów, których nazwiska pamiętał, resztę listy pisali żydowscy pracownicy jego biura, którzy wpisywali innych na listę biorąc za to za jego plecami pieniądze, a kogo nie było stać, ten na listę nie trafił (bo nie wszyscy pracownicy fabryk się na niej znaleźli).