Słyszałam różne opinie na temat tego filmu - mnie ujął i wzruszył. Może nie całkiem, bo nie lubie brutalności jednak ten film był wyjątkowy... Do tej pory nie mogę pojąć jak hitlerowscy mogli byc tak brutalni, okrutni, nieludzcy! a Żydzi? kolejni niewinni ludzie, którzy ginęłi traktowani jak śmiecie w jeszcze gorszych warunkach. Za co? O właściwie takiej samej fabule jest Quo vadis i tak można by wymieniac wiele takich przypadków. Przesiedlono ich do getta, obiecywano lepsze życie z dala od reszty mieszkańców Warszawy, pracę, zakwaterowanie itd. Żydzi wiedzieli co ich czeka humorystycznie stwierdzali, że jak mają i tak umrzeć to najlepiej szybko i z głowy. Swoisty humor... ale czy naprawde tak było? zbuntowali się, wybuchło powstanie z wiadomym skutkiem przegranej! A Władysław Szpilmann - człowiek o wielkich zdolności>> Tylko czasy, w jakich przystało mu żyć nie pozwoliły pianiście rozwinąć skrzydeł. Uratowany przez kolege, jednak osamotniony, zdany wyłącznie na pomoc Polaków. Tak.. ujęło mnie to, że nawet w tych czasach liczył się drugi człowiek, a już w ogóle Żyd. Szpilmann ukrywał się w mieszkaniach. Poraz pierwszy vise a vie getta; drugi raz kolo szpitala. A potem czy jego życie można nazwać zyciem? ukrywanie się w gruzach, ciągle ucieczki, głód i przede wszystkim strach przed jutrem... nie waham się stwierdzić, że zwyciężył. Podziwiam, też Niemca, który pomógł Szpilmannowi. Właściwie uratował mu życie dając jedzenie i odzienie (po wojnie przyspożyło mu troche kłopotów). Owszem pomogł, ale ta pomoc nie była bezinteresowna. Czyżby przeczuwał tragiczny dla nich(Niemców) koniec wojny? Niemiec prosił kolege Szpilmanna, by ten go uratował. Niestety kolega pianisty nie usłyszał nazwiska i wybawiciel Szpilmanna zmarł w obozie jeńców wojennych. Nasuwa mi się stwierdzenie: Zabili tylu ludzi, zrujnowi życie, pozbawili dóbr materialnych, a na końcu spotkał ich taki sam los!