Siedząc na szpileczkach zniecierpliwony czekałem na dzień premiery.
Właśnie wróciłem z niej...
W kinie był komplecik, co było pewnie za sprawa rozgłosu, jaki ten film miał po kolejnych to pokazach przedpremierowych i prześciganiu i mierzeniu owacji na stojąco, jakich można było się spodziewać.
Film tak jak i ja wszyscy oglądali w wielkim skupieniu. Każdy przed oficjalna premierą oceniał ten film jako bardzo wzruszający, mocno zakorzeniający się w naszej pamięci. Przypominający nam to, co było kiedyś, kiedyś, czego nie można zapomnieć. Właśnie dokładnie tak jest, nic nadzwyczajnego nie zobaczymy w tym filmie, żadnych zapierających dech w piersiach efektów czy wartkiej akcji.
Film ogląda się jak dobry dokument, przypomina nam to, co już dawno każdy z nas wie (powinien). Ujrzymy kolejny raz bardzo realnie przedstawiony problem okupowanej Warszawy, cierpiących jej mieszkańców a w szczególności żydów.
Na mnie osobiście nie wywarły znaczącego wrażenia te zdjęcia w sensie dramaturgii zniszczeń wojennych gdyż już dobrze jestem na ten temat poinformowany, jednak wiele osób pewnie się mocno wciśnie w fotel przy niejednej scenie.
Nieludzkie postępowanie, zachowanie, poniżanie wśród występujących tu postaci, krzywda jaką oni zostali dotknieci, wzruszy nie jednego, szczególnie daje do myslenie ostatnie 10-15 min.
Film jednak ma to cos, co sprawia ze po wyjściu z sali kinowej nie żałuje sie tych przeszło dwóch godzin. Uczy nas ze nawet pozornie najgorszy człowiek, może mieć w głębi siebie serce, które może przyczynić sie do wykonania odruchu nadludzkiego ratując zycie.
Uczy nas nie zapominać, by zło, które kiedyś rządziło światem nie miało miejsca już w przyszłości, by uczyć się na okrutnym błędzie, co pewien czas rozdrapując nawet ciężko gojące się rany. Uczy ze niektóre czyny, nie mogą być zapomniane.
Sam jestem bardzo ciekaw czy tym razem nie zostanie popełniony straszny błąd i do przyszłorocznych oskarów zostanie zgłoszony inny film. To co zostało zmarnowane przy Teresce chyba nigdy juz nie odbierzemy.