Pianista

The Pianist
2002
8,3 613 tys. ocen
8,3 10 1 613270
7,9 67 krytyków
Pianista
powrót do forum filmu Pianista

film ogladalam wiele razy, ale ra kazdym razem czuje sie nim poruszona do grabuc mozliwosci. Ile razxy go wlaczam, tyle razy wrecz wsciekam sie na takim czyms, jak jezyk angielski.. zupelnie wyjety z realiow..

underbelly_

To fakt. Dla mnie ideałem byłaby taka realizacja tego filmu w kilku językach obcych. Dla widzów zza granicy możnaby zrobić odpowiednie napisy. Dodałoby to temu filmowi więcej realizmu. To jest niestety częsty błąd przy realizacji tego typu filmów historyczno-biograficznych. Myślę, że w dzisiejszych czasach kinematografia i aktorzy mogliby się bardziej postarać. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że jednak trudne np byłoby uczenie się przez aktora w jakimś tam filmie języka chińskiego czy japońskiego ale chyba raczej nie niemieckiego czy polskiego. :) OK ale powiedzmy, że w kluczowych momentach i scenach tego filmu (jakieś monologi, krótkie stwierdzenia) warto by jednak wtedy aktor wypowiedział te parę słów w danym języku, jak np w ostatniej scenie, kiedy Szpilman krzyczy do nadjeżdżających polskich żołnierzy:"Nie strzelać, jestem Polakiem!". Ktoś mógłby powiedzieć, że jednak to za dużo zamieszania przy tego typu realizacji. A ja myślę, że wcale nie więcej niż stworzenie jakichś efektów specjalnych rzeczywistych czy komputerowych. :)

adrianoso

jak najbardziej. Troche wiecej realizmu by sie przydalo w kwestii organizacyjnej tego typu filmu. Nie no.. zawsze moglo byc gorzej. A jakby film realizowali w Australii?! To bylby dopiero dialekt.. ;P Ale fakt: inny jezyk niz powinien to demotywacja.

ocenił(a) film na 9
adrianoso

pianista . dobry film oglądałem go już nie raz i podobał mi się

ocenił(a) film na 10
Edi_10

W Australii mówią po angielsku.. (tylko ponoć z innym akcentem i w ogóle się różni ten język, ale to wciąż się nazywa angielski...). I gdzieś widziałam ranking, w którym brano pod uwagę stopień trudności języków do nauczenia się i wygrał nie chiński, lecz polski właśnie ;)

Co nie zmienia faktu, że też mnie denerwowały rozmowy prowadzone po angielsku... I jak czasami jakieś nazwisko było przekręcane i wymawiane z akcentem, brrr...