Pianista

The Pianist
2002
8,3 613 tys. ocen
8,3 10 1 613270
7,9 67 krytyków
Pianista
powrót do forum filmu Pianista

najbardziej dla mnie poruszającymi scenami były te na końcu filmu, kiedy on się ukrywał w ruinie i wszędzie z tą puszką ogórków chodził i nie mógł jej otworzyć... i potem jego przerażenie, jak ten Niemiec go znalazł. aż serce zamiera..

ocenił(a) film na 9
amputee

zgadzam się, dla mnie również, straszne ;/

ocenił(a) film na 10
Nesca18

dla mnie najbardziej poruszająca była ta scena kiedy grał na pianinie przed tym Niemcem... to tak jakby walczył o Polskość.

TheTusiax

mnie najbardziej poruszyła ta jego miłość do muzyki i kiedy usiadł przy fortepianie i zaczął grac, i widziałam jak on to przeżywa (w końcu musiał za tym strasznie tęsknic) o mało co się nie popłakałam

Keishinn

Na wstępie powiem, że bardzo dobry film jak dla mnie. Dla mnie też bardzo była poruszająca ta scena gry na pianinie. Bardzo ludzka była ta postawa oficera niemieckiego. Obawiam się, że gdyby Szpilman trafił na gestapowca to byłby natychmiastowy KONIEC z nim. Gestapowcy tym się różnili od Wehrmachtu, że jednak gestapowcy to byli tacy pospolici rzezimieszkowie. Dziś bym takich przyrównał do kiboli czy ja wiem łysych, napakowanych dresiarzy? Często nie mieli żadnych skrupułów moralnych kierując się logiką:"Zwycięzców nikt nie sądzi", "Prawo silniejszego." W tym względzie na pewno Hitler umiejętnie podsycał EGO takich setek tysięcy osobników. Tyle, że na koniec Hitler stał się zdrajcą swoich własnych ludzi. I nawet los tych, którzy mordowali w jego imię na koniec jego w ogóle nie obchodził nawet w minimalnym stopniu. Dobrze to obrazuje jedna ze scen z filmu "Upadek" podczas rozmowy Hitlera ze Speerem, kiedy Hitler stwierdził, że:"Naród niemiecki sam sobie zasłużył na taki los". Myślę, że już nawet wtedy w 1945 r. nie bardzo słuchano Hitlera. Nawet Speer przyznał się, że nie wykonał w tym względzie rozkazów Hitlera. A ten aż połamał ołówek z nerwów. :D
Swoją drogą aż dziw bierze, że Niemcy mienili się wtedy za takich znawców kultury (Bach, Straus) i sztuki, elitę narodów a jednocześnie dopuszczali się tak koszmarnych czynów niejako zaprzeczając moim zdaniem części idei wyznawanych przez siebie. Tyle ode mnie w temacie.

ocenił(a) film na 10
amputee

ON kiedy grał na pianinie grał o życie... A to kiedy chodził z tą puszką... Aż serce pęka. Smutne były ogólnie sceny jak się ukrywał, to przerażenie które nim zawładnęło kiedy nakryła go ta Niemka lub kiedy zobaczył tych Niemców z miotaczami płomieni. Poza tymi scenami było bardzo dużo przeszywających serce scen... Strzelaniny, morderstwa Niemców itp. Cały film jest Arcydziełem! Nie wiedziałem dlaczego mój ojciec tak się ostatnio tym filmem zachwycał ale teraz już wiem.

ocenił(a) film na 9
Pieniak3

Mnie również poruszył moment, gdy grał przed Hosenfeldem i to jak nazistowski oficer później mu pomagał. Zresztą bardzo ciekawa postać, poczytajcie o nim.

ocenił(a) film na 10
nathalie_paradis

TO z wikipedi:
Wilm Hosenfeld
Z Wikipedii
Skocz do: nawigacji, szukaj
Kapitan Wilm Hosenfeld

Wilm Hosenfeld (ur. 2 maja 1895 w Rhoendorf Mackenzell, zm. 13 sierpnia 1952 pod Stalingradem) – niemiecki oficer, kapitan, który stał się znany po ocaleniu od śmierci polskiego pianisty i kompozytora Władysława Szpilmana w czasie II wojny światowej.

Hosenfeld podczas I wojny światowej walczył w piechocie niemieckiej, będąc kilkakrotnie ranny. W okresie międzywojennym był wiejskim nauczycielem w Hesji, miał pięcioro dzieci. Hosenfeld był początkowo członkiem NSDAP i SA i wierzącym katolikiem – obie "wiary" stanęły w opozycji do siebie w trakcie okupacji.

Po wybuchu II wojny światowej został powołany do wojska, pełniąc służbę tyłową. Od końca września 1939 pełnił funkcję komendanta oficerskiego obozu jenieckiego w Pabianicach. Następnie od grudnia 1939 roku do czerwca 1940 roku służył w Węgrowie, gdzie pisał listy i pamiętniki pełne przenikliwych i trafnych spostrzeżeń na temat Polaków i Żydów. Bardzo celnie opisywał w nich sytuacje w Polsce, lokalne problemy i kłopoty ludności. Krytykował w swoich zapiskach komunizm i faszyzm, jako bliźniacze zbrodnicze totalitaryzmy. Pisał o swojej miłości do całej rodziny i mocnej wierze w Boga, która dawała mu siły do bycia dobrym człowiekiem w tych trudnych czasach. W pobliskim Sokołowie Podlaskim obserwował deportacje Polaków z terenów włączonych do Rzeszy, próbując pomagać wysiedlanym osobom. Od czerwca 1940 stacjonował w Warszawie, jako oficer przy warszawskiej komendzie Wehrmachtu, zarządzając obiektami sportowymi i organizując zawody i ćwiczenia dla Niemców. Jednocześnie uczył się języka polskiego i pomagał Polakom, dostarczając fałszywe dokumenty i ratując wiele osób, w tym i Żydów, zatrudniając je przy prowadzonych przez siebie obiektach sportowych.

Podczas powstania warszawskiego służył m.in. w niemieckim kontrwywiadzie, zajmując się przesłuchiwaniem cywilów, polskich powstańców i żołnierzy radzieckich wziętych do niewoli. Władysława Szpilmana spotkał jesienią 1944, natrafiając na niego w kryjówce przy al. Niepodległości 223. Przez dłuższy czas dostarczał mu jedzenie, a potem pozwolił uciec.

Hosenfeld dostał się do niewoli radzieckiej 17 stycznia 1945 r. pod Błoniem. Został umieszczony w obozie przejściowym, potem wywieziony do Mińska. Oficerowie radzieccy, w przekonaniu, że pracował w wywiadzie, torturami usiłowali wydobyć z niego informacje. W 1946 r. udało mu się potajemnie wysłać kartkę z listą osób, którym pomógł podczas wojny, także z nazwiskiem Szpilmana. Hosenfeldowi wytoczono proces i skazano na karę śmierci za rzekome zbrodnie wojenne, choć ocaleni przez niego ludzie usiłowali świadczyć na jego rzecz. Punktami oskarżenia była służba w obozach jenieckich w 1939 i "działalność antyradziecka" podczas powstania warszawskiego. Po amnestii wyrok został zmieniony na 25 lat obozu pracy, jednak ciężkie warunki pobytu spowodowały wylew i paraliż, a potem śmierć.

W sierpniu 1989 syn Helmut (ur. 1923) dzięki Czerwonemu Krzyżowi zdołał ustalić dokładne miejsce pochówku ojca.

W 2007 prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Hosenfelda Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski

Postać Hosenfelda została spopularyzowana dzięki wspomnieniom Władysława Szpilmana "Pianista", sfilmowanym następnie przez Romana Polańskiego. O pamięć dla Wilma Hosenfelda walczy też syn Władysława Szpilmana, Andrzej, który przez lata starał się, by jerozolimski instytut pamięci ofiar Holocaustu Yad Vashem przyznał mu miano Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. O przyznaniu Hosenfeldowi tego tytułu Instytut Yad Vashem poinformował oficjalnie dn. 16 lutego 2009 r.