mianowicie tę,w której zmarznięty,zagłodzony Szpilman gra dla Hosenfelda.Nawet nie chodzi mi o to,że gra coś innego niż zagrał naprawdę(a
zagrał nokturn Chopina,ten sam co na początku filmu,więc można by było porównać oba wykonania) tylko że zagrał to za dobrze.W rzeczywistości Szpilman zagrał okropnie z powodu stanu do jakiego doprowadziła go wojna.Urzeczywistniły się jego lęki,że z powodu wojny może już nigdy dobrze nie zagra.W książce jest wiele fragmentów mówiących o tym jak bardzo martwił się o swoje ręce i jak ćwiczył grę na niby,żeby uchronić się przed stratą formy.