Film wzruszający, widziałem go dwa razy i dwa razy pociekły mi łzy... Zaliczam się jednak do tych z Was, którzy czytali książkę Szpilmana. Uważam, że jest świetna i polecam wszystkim bez względu na to, ile razy obejrzeliście sam film. Myślę, że film ma się do książki mniej więcej tak jak zwiastun do filmu. Książka oprócz tego, że 'pełniejsza' jest też bardziej drastyczna od obrazu Polańskiego. Może reżyser zrobił tak ze względu na własne przeżycia. A tak na marginesie w filmie pojawiają się ciekawe 'ślady' autobiograficzne (ogórki kiszone, wejście żołnierzy niemieckich...) Szkoda też, że w filmie zabrakło paru wydarzeń wybitnie filmowych (np. sen Szpilmana), a niektóre zostały zmienione (utwory grane przez bohatera, dialogi z Hosenfeldem, samobójstwa Szpilmana...) Generalnie "Pianista", zarówno film jak i książka były dla mnie bardzo ważną przygodą.