Poprzeczka była zawieszona bardzo nis... No dobra, nie oszukujemy się, nie było żadnej poprzeczki po pierwszym filmie, żadnego poziomu, co najwyżej poziom rury w podziemiach kanalizacji (nie pytajcie co w niej płynęło). Żenada, tani rap i piętnastoletni dziewiętnastolatkowie, w skrócie - dramat.
I wtem, wchodzi druga część, i co? I okazuje się, że szesnastoletni dwudziestolatkowie wyglądają znacznie lepiej. Twórcy poszli w stronę lekcji WDŻ aniżeli nowego odcinka "Szkoły" i wyszło im to na plus. Czuć też, że sequel ma jakiś większy pomysł na siebie i nie jest już tylko zbiorem wyobrażeń na temat warszawskiego liceum. Porusza - infantylnie bo infantylnie - problemy młodzieży i starszyzny. Zapewne kilka wycieczek na to pójdzie do kina i może nastolatkowie na tym skorzystają (choć oczywiście to już będzie zależało od nich).
Też nie chcę sprzedać fałszywie tego filmu, bo nie, nagle nie stał się jakiś genialny. Nie no bez przesady. To nadal jest poziom przeciętności. Pseudo młodzieńczy humor jakby został wyparty przez kabaretowe żarciki,
chyba z myślą o oglądających nauczycielach. Poziom żenady jest trochę mniejszy, ale też zmienił się rodzaj dyskomfortu. Wspomniana wcześniej infantylizacja i ogólna taniość scenariusza sprawia, że film raczej ulegnie szybkiej degradacji w pamięci naszego mózgu.
Tak na marginesie, oglądałem film premierowo na sali wypełnionej nauczycielami i nie spodziewałem się, że tak mocno będą się śmiać z szkolnych żarcików. Cóż nauczyciel też człowiek. Pozdro wszystkim ;)