Pomysł na film na pierwszy rzut oka wydaje sie ciekawy. Nie dajcie sie jednak zwieść. Czeka was poltorej godziny katuszy, podczas ktorych tworcy na sile próbuja udowodnić nam ze to sztuka ocenic po wzroscie i wadze dlugosc sznura do wieszania (Orangutan by sie tego nauczyl w jeden wieczor..) a Albert jest taka wyjątkową osobą bo szanuje ciala powieszonych(wow! normalnie arcydzielo 10/10, moc wzruszeń i rozkminka na dlugie godziny przed snem). Kolejny rodzynek - scena gdzie bije rekord wieszania w 7,5 sekundy czym zachwyca wszystkich? KAZDY z Was potrafilby podbiec ze skazancem, zalozyc mu sznur i pociagnac za wajche w takim czasie. Do tego ogladamy nudna proze zycia Pierrepointow pijacych herbate. Juz do tego momentu ten film to jeden wielki żal. Na koniec zeby dodac nieslychanej dramaturgii dochodzi do koniecznosci wieszania kolegi, ktory pojawial sie non stop przez caly film, wplatany na sile, przez co jawi sie niczym najlepszy przyjaciel glownego bohatera, a przeciez Pierrepoint nie znal nawet jego nazwiska.
Plus za gre aktorska Timothyego Spalla ktory zagral przyzwoicie
A tak to naprawde swietny srodek nasenny.. Polecam
Tylko gdyby Ci się chciało poszukać informacji na temat głónwgo bohatera filmu, wiedziałbyś że zdecydowana większość sytuacji przedstawiona w tym filmie (w tym także ta z powieszeniem kolegi) to rzeczywiste fakty z jego życia. Ale fakt, strata czasu - zawsze można sobie obiejrzeć takie ,,arcydzieło'' jak ,,Kompania Braci''. Tam nie ma patosu, jest wartka akcja, nie ma szans na nudę.
Dla mnie pozostajesz specem od oragnutanów, biegów ze skazańcem i bezbrzeżnie_niezdziwionym jakże oczywistym przecież szacunkiem dla ludziego ciała. Rozumiem także, że piecie herbaty w filmie o Anglikach to dla Ciebie zamach na wymaganą dramaturgię filmu. Tyle.
Jeśli zaś idzie o film to polecam. Ciekawa opowiastka o życiu i śmierci. Spall i Marsan to moi ulubieńcy z filmów Mike'a Leigh.
Dla mnie pozostaniesz specem od wycieczek osobistych. W ramach rewanzu chce wyrazic moj podziw ze podgladajac zycie grubego nudnego czlowieka, znajdujesz cos ciekawego dla Siebie. No i oczywiscie wyrazy uznania za taka znajomość filmów Mike'a Leigh ze masz w nich swoich ulubionych aktorów i zechciales sie tym podzielic. Jest to pewna podpowiedź dla mnie
Co do wypowiedzi Powerbostona - jest dla mnie oczywiste ze film jest na faktach - i ratuje to scenarzyste bo nie mial latwej roboty zeby cokolwiek z tej prozy zycia Pierrepointa wyłuskać. Punktem kulminacyjnym jest wieszanie kolegi - ktory nie mogl byc wielkim przyjacielem skoro nie znal jego nazwiska - czyli fabula mocno naciagana, zeby nie osiagnac juz szczytu nudy. Co do Kompanii Braci zgadzam sie, ze nic wyjątkowego. Nie zasluguje na swoja ocene, ale nie dalem od siebie zadnej noty bo obejrzalem tylko kilka odcinkow..
Przyznaję, że z repliką zbyt się pośpieszyłem - nie oragnutanów tylko orangutanów, nie piecie tylko picie.
I już więcej nie przynudzam.
To dla mnie nieprawdopodobne, ze ten film mogl kogos nie poruszyc...nie mam na mysli samych scen egzekucji, chodzi o to jakie zycie wiodl glowny bohater...zabijal ludzi- wiem, takie prawo, dla niego bylo to codziennoscia, spokoj z jakim to robil, skupienie, fachowiec nieslychany, tylko czy ktos taki moze byc normalny?? ! Jesli dla Ciebie jego zycie bylo nudne to troche obawiam sie o twoj umysl...
Tak, jego zycie bylo nudne.
Definicja ciekawego zycia wg Ciebie:
Przychodzic na 15 min do pracy kata, zakladac sznur, pociagac za wajche, zakladac kapelusz i isc do domu. W domu herbata z zona i sluchanie radia. Czasem spacer albo gazeta. Szał
Oddzielmy wreszcie wizję ludzi patrzacych z boku na prace kata a rzeczywista proza zycia kogos o takim zawodzie. Wychodzi Twoja chora fascynacja śmiercia, gdzie wystarczy zabijac albo miec kontakt z trupami zeby miec ciekawe zycie. Przeciez to bzdura. Pierrepoint to byl maly grubasek, bez wiekszych ekscytacji, zyjacy przecietnie do bólu. W filmie pokazano najwieksze smaczki z jego zycia a i tak bylo malo interesujaco. Jesli Twoje zycie jest tak nieciekawe, ze imponuje Ci zycie Pierrepointa to zmien cos jak najszybciej, mowie to absolutnie szczerze
Oj, nie dojdziemy do porozumienia...zabijanie ludzi nie jest dla mnie tożsame z nudą, jest czymś okropnym...a jeszcze bardziej okropne jest to, że dla kogoś może to być rutyną- To jest poruszające w tym filmie...
mała poprawka- on nie zabijał ludzi, to były kreatury nie godne by stąpać po ziemi.
Niezaspokojona , jeżeli oni byli ludźmi , to wstydzę się za ten nasz parszywy gatunek.
Myślałam nad tym i doszłam do wniosku, że... tak, to byli zbrodniarze. Każdy, wiedząc o ich czynach, może mieć w głowie myśl, że powinni zostać uśmierceni. Za to co zrobili. W ramach zemsty. Bo tak właśnie to postrzegamy - jako rewanż.
Pierrepoint nie patrzył na karę śmierci w ten sposób. Był fachowcem. Wydaje mi się, że wychodził raczej z założenia, iż takie jest prawo, a skoro i tak ktoś miał się tym zajmować, to czemu nie on. Ktoś musiał. Cóż, można by się z tym zgodzić, ale...
Czytałam kiedyś fragment pamiętnika Rudolfa Hössa. Tam opisywał on eksterminację Żydów jako przykry obowiązek, który zmuszony był wykonywać. Chętnie spędzałby więcej czasu z dziećmi... Jednak musiał się zajmować swoją pracą.
Granica między dobrem a złem jest cienka. Życia nie da się odzyskać. To najcenniejsza i najbardziej niezwykła rzecz, jaką posiadamy. Nikt nie powinien go odbierać w imię jakichkolwiek ideałów. Naziści też mieli swoją ideologię.
epatujesz zblazowaniem,rzecz niestety dość częsta;/
dla mnie ten film jest konsekwentnie opowiedzianą historią-nie ma rozmycia pt.mały Albercik się rodzi,rodzice kochają małego Albercika.mały Albercik idzie do szkoły,mały Albercik wraca ze szkoły i przy rodzinnym stole słucha o pracy taty i zbliżenie kadru tadadaaam!wiemy już,kim Albercik chce być w przyszłości!
dla mnie ten film właśnie uniknął zbędnego patosu,o który można by się pokusić przy scenach wieszania zbrodniarzy w Norymberdze.starczyłoby skupić wokół tego wątku cały film,zaangażować kogoś znanego do muzyki i zapewne film by z miejsca okrzyknięto genialnym.
Krótko - mnie się film bardzo podobał,spokojnie daję 8/10. Jestem przeciwnikiem kary śmierci,ale w tym fachu TO BYŁA SZTUKA ocenić długość sznura,do tego dochodziły jeszcze cechy anatomiczne człowieka,rodzaj szubienicy tzn.krótki oraz długi sznur itd. - tutaj nie było drugiej próby i miejsca na pomyłkę. Wątek z Corbinem jest akurat autentyczny -w 1950r. Pierrepoint rzeczywiście musiał powiesić swojego kolegę - to był zresztą początek końca jego kariery. Szanuję Twoje zdanie,aczkolwiek go nie pojmuję.
mi tez ten film sie bardzo podobal, a jeak ktos chce kino akcji to zapraszam na filmy z b. willisem i kropka .
Widziałem ten film kilka razy. Może 5 a może 6 razy. Jest to jeden z najlepszych filmów jakie widziałem w ciągu ostatnich 10 lat. Film wciąga od pierwszych kadrów i tak już jest do końca. Historia jest w 100 % prawdziwa i jest oparta na autobiografii, którą napisał Pierrepoint (powieszenie kolegi naprawdę miało miejsce)
Myślę że trzeba być w znacznym stopniu ograniczonym by nie zachwycić się tym filmem.
Widocznie ograniczony czlowiek jestem. Tak samo jak czlonkowie roznorakich akademii czy jury najwiekszych festiwali filmowych, ktorzy nie poznali sie na glebi tego arcydziela, gdyż dali łacznie tylko 1 nominacje (BAFTA w nic nie znaczacej kategorii debiut) a nagrod zadnych. No cóż, gdzie nam maluczkim do Ciebie. Z pewnością to Ty masz racje a cały fimowy świat sie myli
Dla mnie ci członkowie wszelakich akademii to żadne autorytety, bardziej cenię opinię szarych oglądaczy filmów na tym portalu. Tyle razy ci wybitni fachowcy się skompromitowali że naprawdę nie trzeba brać ich zdania pod uwagę. Że wspomnę tylko o filmie TRON który nie dostał zasłużonego Oscara bo członkowie akademii mieli takie widzimisię i jakąś fobię w stosunku do komputerów. Takie przypadki można mnożyć, więc nie zanudzaj jakimiś jury :) Dla mnie film też był świetny, ale co ja tam się znam.
Czyli stad "oszołamiajaca" srednia szarych ogladaczy wynoszaca 7,4. Aaaaa pewnie chodzi Ci o szarych ogladaczy, którzy NAPRAWDĘ znają się na kinie, tak jak Ty. Ale to tez dziwne bo u najczesciej glosujacych na imdb ten film ma 6,4. Kurde znowu słabo z Waszą argumentacja.. Pewnie znowu zanudzam logiką, więc z góry przepraszam.
Zanudzasz, nie wiadomo o co ci chodzi :) Ja się odniosłem do tekstu o "członkach różnych akademii". Naprawdę to żaden autorytet, podobnie jak samozwańczy ZNAWCY kina, którzy najlepiej potrafią się jedynie wymądrzać.
Jesli nie wiadomo o co chodzi to moze chodzi o .. deficyt szarych komórek? ;) Taki dowcip. Podsumowując dyskusje - niektóre osoby na tym forum powinny przyjąć do wiadomości, że nie wystarczy opinia kilku fanów żeby uznac ten film za arcydzieło. Również moja opinia nie może wystarczyć do twierdzenia przeciwnego. Różnica jest niestety taka, że ja podaję argumenty i dowody, w zamian otrzymując wycieczki osobiste lub rozmemłane twierdzenia. Dla niektórych ten film jest wyjątkowy, dla mnie jest wtórny i nieciekawy. Może mam zbyt duże wymagania, albo zbyt wiele już widziałem. Pozostaje mi żyć z tym stygmatem męcząc sie na filmach, które was zachwycą.
No dobra uważasz, że odpowiedzi na Twoje posty są ad personam... Szanuję Twoje zdanie, jednak zainteresowało mnie to stwierdzenie o "wtórności" filmu - możesz podać jakieś przykłady podobnych filmów? Z chęcią bym obejrzał :)