Kelly Reichardt bierze przykład z samego Roberta Bressona i tworzy własną wersję "Na los szczęścia, Baltazarze", zamieniając przekazywanego z rąk do rąk osiołka na samotną krowę - pierwszą, która pojawia się w XIX-wiecznym Oregonie. Choć jej zamożny brytyjski właściciel potrzebuje tylko odrobiny mleka do swojej popołudniowej herbaty, to
film jest po prostu brzydki i nudny, wyglada jakby banda studentow z budzetem 1000zl krecila go kamera go pro. Ujecia sa dlugie i nieciekawe, wszystko niedoswietlone i kolory jakby ktos klisze wypral.Indianie wygladaja jak ubodzy mieszkancy peru. Kradziez mleka i smazenie ciastek w traperskim swiecie,... więcej
Podejrzewam, że First Cow z większym budżetem, rozmachem i podkręconym scenariuszem mógłby stać się czymś w rodzaju Zjawy. Reżyserka jednak poszła w stronę realizmu. Dostaliśmy solidną porcję kina o budowaniu Stanów Zjednoczonych, o tzw. amerykańskim śnie, naturze ludzkiej i przyjaźni....