Szczerze żałuje, że nie widziałem tego obrazu w kinie. Stanowi on namacalny dowód na to, iż film to przede wszystkim wizja, obraz, który potrafi wywoływać najbardziej ze skrajnych nawet odczuć: radość, śmiech, wzruszenie, współczucie ale również gniew, odrazę i ból. To co obserwujemy w "Pikniku..." to wyzierająca z każdego niemal kadru mistyka, pewna niesamowitość okraszona szczyptą (a raczej, wypadałoby powiedzieć, całą garścią) tajemnicy. Dodajmy do tego piękne zdjęcia i muzykę a powstanie wyjątkowe doznanie, które uzyskać można tylko (lub prawie tylko;) w kinie. Każdemu kto jeszcze nie widział polecam i szczerze zazdroszczę przyszłego odkrywania niesamowitości tego obrazu. Radzę nie zrażać się tym, że od początku wszyscy wiedzą o czym opowiada historia. Nie ona tutaj gra główna rolę, nie ona tworzy ten film. Stanowi co najwyżej pretekst do przedstawienia tajemnicy co do której każdy widz ma swój własny indywidualny klucz.
Zjawiskowe dzieło!
Tak, ten film jest niezwykły. Ta głębia odczuć, które z sobą niesie jest po prostu nie do opisania. Kino jest chyba jedynym obok teatru rodzajem sztuki, w którym taka magia jest możliwa.
Jeden z najniezwyklejszych filmów, jaie widzialam. Po tym filmie mialam ochote od razu polecieć do Australii (czy Ameryki, bo w końcu nie wiem) i pójść na wiszącą skałę., Nie po to, żeby sie dowiedziec, co sie tam stało. Po to, żeby się tam "zatracić". Poezja, obraz i muzyka w idealnej harmonii - coś, co jest możliwe (w pełni) chyba tylko w kinie