Cóż. To jest film o pralce. Wspaniała metafora dla przedstawienia tego co dotyka nas w codziennym życiu. Sączący się z tego filmu ból i strach przed nieznanym jest idealnym odzwierciedleniem niepewności jaką przeżywamy wyciągając skarpetki z pralki ... czy jest ich dokładnie tyle ile wkładaliśmy przed godziną ??? Nigdy! Pralka zjada skarpetki. Skała zjadła dziewczęta. I nikt nie wie co się z nimi dzieje. Zostają tylko pojedyncze ... nie do pary. Tutaj odkrywamy dramat pozostawionej bez przyjaciółki Sary, tak wspaniale przedstawiony w rzeczonym filmie.
Niezwykle poruszyła mnie scena kiedy załamana nauczycielka wykreśla z kajetu nazwiska dziewcząt, tak i ja ... wykreślam ze swojej pamięci zaginione skarpetki
Chyba nigdy nie czytałam takiego oryginalnego porównania. Jednak trafiłeś w sedno. Masz też świętą rację z tymi skarpetkami, mi także giną. :) Pozdrawiam!
Chyba nigdy nie czytałam takiego oryginalnego porównania. Jednak trafiłeś w sedno. Masz też świętą rację z tymi skarpetkami, mi także giną. :) Pozdrawiam!
Doskonała porównanie :) Ująłeś rewelacyjnie to co czułem po jego obejrzeniu... Żenujaco infantylny i egzaltowany film (strach tylko, że kiedyś, oglądając go jako nastolatek, byłem nim zachwycony). Tak jak Ty, wykreślam z pamięci te skarpetki... i biegnę po nowe :)
Niestety wykreślam też ten film...
Zazdroszcze wam. Ja nie potrafie wykreslac, mam pol szuflady skapretek pojedynczych ktore czekaja na cudowne odnalezienie swoich drugich polowek. Tak mi zal kiedy pomysle, ze zaginiona skarpetka wroci i nikt nie bedzie na nia czekal- lzy sie same do oczu cisna.
Film ogladalem z moja dziewczyna, ktora czesto ma zupelnie odmienne zdanie na temat jakiegos obrazu, lecz tym razem bylismy wyjatkowo zgodni - to zupelnie nie nasze kino. Od postawienia jedynki powstrzymaly mnie komentarze innych osob i status filmu, ktory uwazany jest za arcydzielo i film kultowy.
Film w ktorym pauzy poprzetykane sa sladowymi i nadmuchanymi dialogami (tak, wiem - to ma byc zaleta tego filmu), muzyka (choc b. dobra), ktora momentami w ogole nie przystaje do tego, co dzieje sie na ekranie i ten klimat tajemniczosci, ktory tworzony jest przez filmowanie dzikiej przyrody, 30-tosekundowe otwieranie drzwi, syropowe rozmowy.
Najwieksza zaleta filmu jest to, ze swietnie oddaje klimat ksiazki, ktora na razie przeczytalem do polowy i nie zaniosi sie, ze ja skoncze. Kino dla koneserow (i, bron Boze horror, bo i takie opinie znalazlem).
PS. Tylko nie polecajcie mi Rambo, bo nie mam sily walczyc z takimi komentarzami. Po prostu film wybitnie nie dla mnie i juz, jesli inni znalezli w nim tyle dobrego - chyle czola. Pozdrawiam!
hehe, robię dokładnie tak samo. Mam osobną szufladę na skarpetki bez pary. Pomiomo, że szuflada na bezparowe skarpetki istniej w moim domu już ponad rok, do tej pory tylko jedna skarpetka doczekła się swojej brakującej połówki (w sumie to tak jak na tym filmie) ale też mi nie powiedziała gdzie są pozostałe brakujące skarpetki.
Zgadzam się. Są w pralce i poza nią rzeczy, o których się filozofom nie śniło. Niedawno sam doświadczyłem obcowania z Absolutem.
Wyciągając swoje skarpety z pralki, zwróciłem uwagę na niepozorną rzecz ukrytą w bębnie. Była to biała skarpetka w różowe kwiatki, kompletnie mi nieznana. Odczułem niepokój, więc wyruszyłem na wędrówkę po domu, szukając Pana i Władcy owej skarpety. Nie znalazłem, nikt z domowników nie widział jej na oczy. I wtedy doznałem olśnienia. Ona przewędrowała z innej pralki, tak jak moje brakujące pewnie dotarły do innych pralek. Eureka!!! Odkryłem tajemnicę wszystkich pralek na ziemi. Każda pralka to mikroświat, zanurzony w dwunastowymiarowej przestrzeni. Skarpetki, jako drobne obiekty, wędrują po przeznaczonym dlań mikroświecie. Czasem jednak w matriksie następuje błąd i skarpetka osiąga wyższy stopień wtajemniczenia, wyruszając w wieczną wędrówkę po innych pralkach...
Nie martwcie się o swoje skarpetki!!! One nie zginęły, są w ciągłym ruchu, na ciągłej drodze do doskonałości. A kiedy wszystkie skarpetki przejdą swoją drogę, z ich połączonych sił powstanę ja, Kaitan Planeta!!!
Poprawka: "Kapitan Planeta".
Poza tym, niedawno znalazłem w pralce różową skarpetkę, w żółte gwiazdki, do której nikt nie chciał się przyznać... To kolejna z niestrudzonych wojowniczek, hiperskarpet.
Jeśli więc któryś/któraś z Was odnajdzie w pralce moje skarpety, a w szczególności:
-w biało-zieloną szachownicę
-czarną z czerwonymi makami wokół kostki
-białą, z dziurą na kostce
-biało-zielono-beżową-czarną
niech je pozdrowi ode mnie.
Pozdrawiam Was i Wasze skarpety.
popłakałam się przy tym komentarzu, nie mogłam doczytać do końca, bo mnie wszystko ze śmichu bolało :D
szacunek, z moimi skarpetkami dzieje się dokładnie to samo.
heheheh :)) dawno się tak nie ubawiłam :) chociaż tyle dobrego mnie spotkało przez ten film :D
A tu znalazłam dokończenie filmu (znaczy książki) które niestety albo jednak bardzo stety nie zostało umieszczone w książce:
"While exploring Hanging Rock on a picnic trip, the girls experience several incomprehensible phenomena. Driven giddy by some supernatural suggestion of the monolith, they throw their corsets over the cliff. However, the corsets never fall to the bottom and instead hang in space in an impossible fashion. The girls and Miss McCraw notice a mystical "hole in space". Marion, Miranda, and Miss McCraw transform into lizard-like creatures and crawl into a hole in the rock, which another boulder then covers, leaving Irma alone and clawing at the fallen rock."
źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/The_Secret_of_Hanging_Rock
Nic dodać nic ująć... skarpetki wraz z filmem wykreślam z pamięci :)
Pozdrawiam
To se wykreślaj. Kogo to obchodzi!? Za pępek świata się uważasz. Co innego nowela, co innego film. Tak trudno to zrozumieć? Nowela była zwykłą książeczką dla dziewczynek, film ma jednak głębszą, metafizyczną część, którą nie każdy potrafi pojąć. Ja o tym filmie nigdy nie zapomnę.
wolność słowa jeszcze obowiązuje w naszym państwie...
Poza tym - gratuluję niezwykłego umysłu który pojął cały ten "metafizyczny debilizm"
Kajam się... przed momentem pomyślałam, ze na Filmwebie zaczyna przeważać obrzucanie się błotem między zwolennikami i przeciwnikami poszczególnych produkcji z nadużyciem epitetów różnego pokroju.
Jednak błyskotliwość nie ginie wraz ze skarpetkami;)
I świetnie że nie ginie ,no ale na Film@Webie za to giną posty na nie których tematach.No cóż widocznie coś je zjada. Pozdrawiam I wszystkiego Najlepszego w nowym roku.:)))))))))))
Zjada je postowy potwór oO czyli niejaki moderator z Transylwani :(
A co do filmu to jest niezły, dobrze napisany scenariusz oraz dobra reżyseria. Filmowi dodaje smaczku fakt że jest on oparty na faktach autentycznych przez co jeszcze bardziej skupia uwagę widza :))
Tak postowy potwor grasował na film@webie w sylwestra.Film jest świetny i mi się bardzo podoba. :))))
Swietny post! Dawno sie tak nie usmialem:) Musisz mi dac koniecznie nr do goscia, od ktorego zalatwiasz ziolo;P
dlaczego kazdy kto ma poczucie humoru jest posądzany o jaranie zioła?! To juz sie chore robi, tak jakby nie mozna by było byc zabawnym bez jakichs dopalaczy. Fakt, ze jaranie jest powszechnym zjawiskiem, ale wcale nie kazdy to robi i nie kazdemu jest to potrzebne by byc dowcipnym.
Kategorycznie nie akceptuję tzw. teorii pralki.
W pralce mojej mamusi skarpety nigdy nie ginęły! Nigdy, nigdy, przenigdy. Zawsze były do pary, idealnie złożone i nawet uprasowane.
Tymczasem w pralce mojej żony skarpety giną z częstotliwością wyższą aniżeli dziewczyny na Wiszącej Skale czy statki/samoloty w jakimś tam Trójkącie Bermudzkim. Nigdy nie mogę doszukać się pary, nawet jak nowe kupię. A czynię to coraz częściej - i tak daremny mój trud.
Jaki z tego wniosek? Otóż są rzeczy na niebie i ziemi, o których się filozofom nie śniło. Istnieją miejsca nadprzyrodzone - a dzieją się tam rzeczy niewytłumaczalne przez nikogo. Jak ta Strefa, po której oprowadza Stalker w filmie Tarkowskiego. Jak Wisząca Skała, na której bez śladu giną ludzie. Jak pralka mojej żony, która nawet po naprawie wciąż unicestwia moje skarpety.
Wobec takich fenomenów rozum kapituluje. Nie bez przyczyny "Piknik pod Wiszącą Skałą" został obwołany jednym z najbardziej tajemniczych i mistycznych filmów w dziejach kinematografii!!!
Sugerujesz, że jak żonę zmienię, to i tak skarpety będą ginąć?! To mnie przeraża - znikąd ratunku. Jedynie mamusia pozostała - a jej pralka to ostoja ładu i porządku na wzór Pensji Pani Appleyard. Ale już opuściłem dom rodzinny, jak w Biblii przykazano.
Twój wpis mnie martwi - jak żona zorientuje się, co tu wypisuję, rozwód gwarantowany. A inne żony też niby feralne - tzn. "nadprzyrodzone" pralki będą miały? To po co się rozwodzić? To po co było żonie podpadać? Oj, ja nieszczęsny, nieszczęsny...
Mnie na fizyce uczyli, że "w przyrodzie nic nie ginie". Jak to możliwe że otacza mnie wszechświat złośliwych pralek, które za cel postawiły sobie... pożeranie skarpet? A dlaczego nie gaci? Dlaczego nie innych części garderoby?
Uważam, że czas najwyższy napisać doktorat: Pralki a ich mechaniczny stosunek ze skarpetami. Czy jakoś tak - nie jestem biegły, może ktoś lepszy temat dysertacji zaproponuje.
Nie które pożerają a inne zmniejszają to co się do nich włoży przy mojej mamusi to i wszystko ginęło i zmieniało rozmiar na mniejszy a niekiedy zmieniało się kolorystycznie. Nie masz jeszcze tak źle bo skarpetki ostatecznie można prać ręcznie lub kupować nowe., a zony nie trzeba zmienić bo to chyba to tylko wina pralki z teleporterem dla skarpetek..:)))