Irytujący bo:
1. słabe prowadzenie fabuły
2. słabo przedstawione są główne bohaterki - można mieć problemy z ich rozróżnieniem, zwłaszcza że wszystkie są tak samo ubrane, a ich imiona używane są rzadko.
3. w pewnym momencie reżyser odszedł częściowo od niesamowicie wciągającego wątku skały i zajął się znacznie nudniejszą i mniej potrzebną dla filmu sytuacją miasteczka i pensji.
Zachwycający, bo:
1. kapitalne uchwycenie klimatu
2. Fantastyczna scena samego pikniku powalająca swoją magią
3. Niesamowite ukazanie majestatycznej góry jako bohatera filmu
4. Poetycki w każdym wymiarze
5. Pozostawił tajemnicę
6. Wciąąąąąąąga
W ramach podsumowania:
Nie widze żadnego powodu żeby nazwać ten film ponadczasowym czy wielkim arcydziełem. Ale z pewnością powinno się go umieszczać na listach typu "filmy które powinieneś obejrzeć". Bo pokazuje kompletnie inne podejście do filmu, gdzie nie fabuła jest najważniejsza a raczej obraz, sposób opowiadania i to co się dzieje teraz, w tej chwili. To już nie jest film to jest przeżycie.
ode mnie 7/10, ale polecam każdemu jako dobry test własnej wrażliwości
słabe prowadzenie fabuły? - trudno o lepsze skoro film powstał zgodnie z treścią książki pod tym samym tytułem.
słabo przedstawione główne bohaterki? - trudno o lepsze. W książce Joan Lindsay też niewiele o nich pisało, trudno, żeby twórcy filmu dodawali coś od siebie. Gdyby chcieli dobrze przedstawić główne bohaterki film musiałby trwać jakieś 6 godzin. Poza tym nieistotne dla odbioru całości jest przedstawianie postaci, tylko sam fakt ich zniknięcia i późniejsze losy pensji i mieszkających tam osób. Niedokładne przedstawienie bohaterek tylko zwiększa ich tajemniczość, potęgując zagadkowość wydarzenia i niesamowity klimat filmu.
odszedł od wątku skały? - trudno było dodać do tego wątku coś nowego? pensjonarki zniknęły w niewyjaśnionych okolicznościach, poszukiwania spełzły na niczym, więc co jeszcze do tego można było dodać. Echo tego niewyjaśnionego wydarzenia brzmi przez cały czas trwania fabuły filmu, ale reżyser tak jak było w książce musiał zgodnie z książką opisać losy pozostałych osób z pensji.
Wydaje mi się, że jesteś nadmiernie krytyczny. Szukasz wad i słabości tego filmu tam gdzie ich nie ma. To że Tobie ten film nie przypadł do gustu nie znaczy wcale, że nie jest arcydziełem. Ocenia 10/10.
"Wydaje mi się, że jesteś nadmiernie krytyczny. Szukasz wad i słabości tego filmu tam gdzie ich nie ma"
toż to ja zwykle jestem BARDZO łaskawy dla filmów. Zawsze staram się w każdym filmie szukać maksymalnie dużo pozytywów i jak najmniej negatywów. Czego dowodem zresztą jest moja obrona filmów powszechnie uważanych za hollywoodzkie crapy jak "Aleksander", "Plan Lotu", czy "10.000 BC".
"To że Tobie ten film nie przypadł do gustu"
A gdzie ja napisałem że nie przypadł mi do gustu ? Wymieniłem tylko 3 wady i sporo znaczących zalet, a sam film uważam za dobry. I z chęcią obejrzę go kolejny raz, bo uważam że warto. Powiem więcej, będe bardzo polecał go jako dobry film każdemu kto go nie widział.
"Gdyby chcieli dobrze przedstawić główne bohaterki film musiałby trwać jakieś 6 godzin"
Niekoniecznie. Wystarczyłby jeden prosty zabieg. Częściej pokazywać twarze bohaterek gdy ktoś mówi im po imieniu. Wiem że brzmi to głupio i banalnie, ale w wielu filmach gdzie jest sporo osób istotnych dla fabuły właśnie tak jest. W "Pikniku" sporo się o różnych bohaterkach mówi, ale czułem że to rozmowa o samych imionach za którymi nie stoi żadna osoba.
"ale reżyser tak jak było w książce musiał zgodnie z książką opisać losy pozostałych osób z pensji"
Znane są liczne przypadki gdzie reżyser odbiegał trochę od książki i wychodziło to na dobre. Czego najprostszym z brzegu dowodem będzie "Forrest Gump". No ale tu jest problem, że ortodoksyjni fani danej książki nigdy tego nie wybaczają. Jest też inne, prostsze wyjście - po prostu pominąć niektóre wątki. To już tak nie drażni fanów książek, a zwykle bywa dla filmu zbawienne. Tutaj za naczelny przykład można podać Władcę Pierścieni. Nic nie zmieniono, wycięto tylko kilka rozdziałów.
Przecież wiesz o co chodzi w tym filmie , nie chodziło o ludzi a właśnie o tą ponad czasowość.Film jest ponad czasowy ponieważ o tym właśnie mówi.:)
Z tym, co Cię irytuje nie zgadzam się. Z tym, co Cię zachwyca - jak najbardziej.
Dla mnie film jest arcydziełem (10/10), jednym z najważniejszych w historii kina. Nie neguję jednak Twojego podejścia - starasz się być wobec filmu obiektywny, sprawiedliwy, o ile to można tak ująć. Widziałem już wpisy w rodzaju "totalne dno, 1/10", bez żadnej refleksji. Tobie tego zarzucić nie można. Dlatego umieszczam swój komentarz tutaj, gdyż nie mogę powiedzieć, abyś był nazbyt krytyczny. Wydaje mi się, że inaczej odebraliśmy ten film - dla mnie np. to, co dzieje się na Pensji Pani Appleyard jest nie mniej istotne niż wydarzenia podczas pikniku, notabene - genialnie sfilmowanego (prowadzenie fabuły rewelacyjne, zwłaszcza stopniowanie napięcia i pogłębianie nastroju grozy i tajemniczości).
Film kojarzy mi się ze "Stalkerem" Tarkowskiego. Dopiero co stoczyłem boje, by dowieść, że to "arcydzieło, które jest arcydziełem" (niektórzy są zachwyceni moim tekstem na ten temat; jeżeli można, zapraszam do lektury). Może kiedyś znajdę czas i przedłożę własną interpretację "Pikniku pod Wiszącą Skałą". Czytałem bowiem zbyt wiele razy, że to film banalny, prymitywny, przereklamowany. Zobaczymy... Oczywiście, nie insynuuję w ten sposób, iż czegoś w filmie nie zrozumiałeś. Po prostu - ja przynajmniej tak uważam - po zapoznaniu się z różnymi komentarzami i interpretacjami czasem zwracamy uwagę no coś, co pominęliśmy, przeoczyliśmy itd.