Jeden z moich ulubionych filmów, że tak powiem wszech-czasów. Jest w nim i w głównych bohaterach coś magicznego, co ciągnie się za mną te kilkanaście lat od pierwszego sensu i zmusza bym powracał co pewien czas. Kolejny film tego reżysera już niestety nie miał tej ekspresji - Anselm (2023), bo ciężko w statyce powtórzyć tę dynamikę, która była w Pinie. Filmem o podobnej tematyce jest Mr. Gaga (2015) - według mnie bardziej szorstki od Piny. To namiary dla tych, którzy pokochają taniec po tym sensie, nie zawsze ze wzajemnością.