Którego z niżej wymienionych bohaterów POTC chciałybyście mieć jako męża? ^^
- Jack Sparrow
- Will Turner
- Barbossa
- Davy Jones
- Norrington
- Lord Cutler Becket
Ja wybrałabym Jack'a. Dlaczego? Bo Barbossa za bardzo kłamie i jest podły, Will nudny, Jones... no tego chyba nie muszę tłumaczyć? :D, Norrington jest jeszcze gorszy od Willa. Za bardzo trzyma się zasad. A Becket'a niecierpię :| No ale każdy ma swój gust :)
Czekam na Wasze odpowiedzi :)
Pozdrowionka ^^ i zapraszam na mój filmwebowy blog do wypełnienia ankiety :D
Z wymienionych na mężów nadają się jedynie Norrington - porządny człowiek, zapewni stabilizację materialną, bezpieczeństwo, szlachetny, o niezłomnych zasadach, oraz William - wierny i rycerski. Osobiście nie wybrałabym żadnego za nich, bo nie są w moim typie.
Pozostali: Barbossa nie pozwoliłby sobą rządzić (beznadziejny materiał na męża :), Davy Jones byłby chorobliwie zazdrosny (uciążliwe na dłuższą metę), Jacuś nieustannie chodzi zachlany (więc na cuda w łóżku nie byłoby co liczyć), a Beckett jest niższy ode mnie, więc głupio byśmy razem wyglądali :)
Chyba już był kiedyś taki temat, ale co tam.
Kogo bym wybrała? Na początek powiem, kogo bym nie wybrała – Lorda Cutlera Becketta – jego niewzruszoność, przyjmowanie wszystkiego na chłodno jest dosyć nieprzystępna. Lord jest trochę drewniany. Obawiam się, że związek z nim mógłby przypominać inny związek – pani Lovett i Sweeney’a Todd’a (pamiętacie tę scenę na plaży, gdzie Sweeny w przypływie namiętności kładzie rękę na udzie pani Lovett a potem ją szybko zabiera?). Jack Sparrow odpada również. Mniejsza o jego wiek, ale te jego kiwanie się na boki....jak u jakiejś panienki. Chyba bym się z kimś takim nie pokazała na ulicy, bo wszyscy by zobaczyli, że mój "mąż" ma delikatny problem alkoholowy. Barbossa – moim ojcem mógłby być :) ale mężem? Odpada, choć jego zdecydowanie i inteligencja bardzo mi się podobają.
Davy Jones – ach te macki, strach na niego spojrzeć, a gdyby jeszcze miałby być mężem ? :)
Norrington – w zasadzie nie przewija się go za wiele na ekranie ale wygląda na porządnego gościa. Może on? Wreszcie Will. Najmłodszy ze wszystkich, co wychodzi na plus. Gdyby do tego był bardziej zdecydowany, to mogłoby z tego coś wyjść.
- Jack Sparrow- ten to się nadaje na romans, nie na męża. Wiecie- stały związek z piratem? Jakoś to się gryzie...
- Will Turner- williamo eunuch? ten kozi bobek? Prosze Cię, już wole wyjść za pierwszego lepszego żebraka, niż za niego...Że tak powiem- gdyby w raju był zamiast Adama Will to ani mnie ani was by tu nie było ;).
- Barbossa- niech najpierw idzie do dentysty, potem sobie kupi nowy kapelusz, a potem pierścionek zaręczynowy. Będę mogła powiedzieć, że odrzuciłam jego prośbę ze względu na podły charakter, nie wygląd.
- Davy Jones- za bardzo...mackowaty ;)
- Norrington- byłby niezły, ale bardziejten z drugiej niż z pierwszej części. Ten z pierwszej był zbyt sztywny. A jeszcze lepiej mieszanka dwójki i trójki- wtedy może...może...szczególnie mając ten romans z Jackiem ;)
- Lord Cutler Becket - od władzy mu sie we łbie poj***ło, nie mój typ...
Podsumowując- lepiej znaleźć sobie męża w rzeczywistości niż w filmie ;).
Kogo na męża??
Jack Sparrow - od razu odpada, nawet nie będę się zastanawiać i to z tego samego powodu z jakiego nie wybrały go poprzednie panie. Wstyd się na ulicy pokazać. Poza tym żyjąc z nim prawdopodobnie klepałabym słodką biedę. Nie dziękuję.
Will Turner - mógłby być dobrym, kochającym mężem, jednak w trzeciej części pokazał nieco swoją dwulicowość, nie wiem czy bym mu do końca zaufała. Poza tym to nie mój typ.
Barbossa - Echhh... Hector... Nie wiem co powiedzieć, bo to nie byłaby obiektywna opinia. Jestem w nim za bardzo zauroczona by pisać obiektywnie. Nie sądzę by był zły dlatego bo nie daje sobą rządzić. Jeśli jesteś twardą babką to nie dasz sobie w kaszę dmuchać.
Davy Jones - Nie wyciągając tematu macek których przecież kiedyś nie miał, uważam że byłby wspaniałym partnerem. Wierny kochający pomad życie. Zrobiłby dla ciebie wszystko jak zresztą zrobił dla Kalipso. Tylko ta jego zazdrość, no cóż... Ja też jestem chorobliwie zazdrosna x]
Norrington - Ze wszystkich kandydatów, chyba najlepszy kandydat na męża. Szlachetność, wierność, bezpieczeństwo materialna i fizyczna. Wysoki stopień wojskowy też jest plusem. Życie na poziomie. W trzeciej części był taki kochany, a w pierwszej przecież też nie robił za jakiegoś potwora. Beckett przy nim to dopiero potwór z laguny.
No i Beckett - Bogowie, już sobie wyobrażam małego ludka z biczem stojącego nad przerażoną żoną... brrr....
Więc w ostatecznej rachubie, wybrałabym Barbossę, Norringtona albo Jonesa xD
"Jestem w nim za bardzo zauroczona by pisać obiektywnie." - wiedziałam, że napiszesz coś podobnego :D Również darzę tego barrrrdzo zzzzzzłego pirrrrrata toksyczną miłością, więc trudno mi zachować obiektywizm.
koa222 - ale za to gdybyś szła z Jacusiem po ulicy, nikt - ale to absolutnie nikt, gwarantuję ci - nie przeszedłby koło was obojętnie. Koniec z ginięciem w szarym tłumie with Jackie as your husband!
A czemu miałabym pisać cokolwiek innego?? xD I nie "toksyczną miłością", tylko umawiałyśmy się "zdrową fascynacją" ;D
Oceńmy...
Jack - mąż alkocholik, wiecznie na morzu, gdzie w każdym porcie ma inną? Nie brzmi zbyt dobrze:)
Will - chyba głupio by było żygać na widok swojego męża:)
Barbossa - wiek, no i jak ktoś wspominał - nie dał by sobą rządzić:)
Davy - całkiem sympatyczny, ale te macki...
Lord Becket - I wygląd i charakter przemawia zdecydowanie na nie.
James - komodor byłby chyba najlepszy z nich wszystkich i gdybym musiała, wybrałabym właśnie jego:)
Ja nigdy nie będę miała męża, ale to tylko taki "malutki" szczególik ;) Nikogo nie wybieram na męża. Ale scharekteryzować postaci mogę :)
Cutlerek Serdelek Beckett (tak na niego mówię):
1. Wygląd:
a) wady:
- kurdupel
- dla mnie przystojny nie jest
- ma jakąś taką dziwną "dziurę" w czole
- beznadziejne włosy (znaczy się peruka)
b) zalety:
- ten spokojny, zrównoważony wyraz twarzy
2. Charakter
a) wady
- okrutny
- bezwzględny
- traktuje innych jak śmieci, więc swoją żonę będzie tak samo traktował (prawdopodobnie będzie bił poniżał i coś tam jeszcze)
b) zalety
- dobrze wychowany (zawsze poczęstuje herbatką)
3. Mowa
a) wady
- dla mnie mówi trochę niewyraźnie, jak oglądam film bez lektora i napisów to nie za bardzo go rozumiem :P
b) zalety
- mówi grzecznie, spokojnie, tak czarująco
Davy Jones z Frutti di Mare na twarzy:
1. Wygląd
a) wady
- okropnie brzydki
b) zalety
- umie twarzą zgasić zapałkę
2. Charakter
a) wady
- chorobliwie zazdrosny
b) zalety
- kocha na zabój
3. Mowa
a) wady
- mówi trochę niewyraźnie, może to przez tę jego zrytą mordę xD
b) zalety
- bardzo ładny szkocki akcent :)
Hector Srektor Barbossa:
1. Wygląd
a) wady
- ładny to on nie jest
- za stary dla mnie
- jego broda jest ekhm obleśna
b) zalety
- jest wysoki (chyba)
2. Charakter
a) wady
- nie da sobą rządzić, taaa już widzę te nasze kłótnie, ja nie dam sobie w kaszę napluć, on tak samo, nikt by nie chciał odpuścić
- dla mnie Barbossa to uosobienie nieuczciwości
b) zalety
- był opiekuńczy i bardzo dbał o swoją małpkę, więc swoją żonę może traktowałby tak samo??? Chociaż wątpie w to, no ale dobra
3. Mowa
a) wady
- tak zgadliście - nie wyraźnie mówi :D Może to ze starości czy cuś?
b) zalety:
- ma fajną chrypkę :P
Jack głupi pajac
1. Wygląd
a) wady
- pajac, normalnie pajac
- chodzi jak panienka z okienka
- śmierdzi, jego higiena osobista pozostawia wiele do życzenia
b) zalety
- te jego oczy :)
2. Charakter:
a) wady
- okropnie nieodpowiedzialny
- pijak
- stały w uczuciach zbytnio to on nie jest
- na dłuższą metę strasznie wkurzający
b) zalety
- z nim nie można się nudzić
3. Mowa
a) wady
- a tu was zaskoczę ;) niewyraźnie mówi :D Może to od tego picia? ;)
b) zalety
- podoba mi się jego barwa głosu
James nudziarz Norrington
1. Wygląd
a) wady
- nie w moim typie
b) zalety
- wysoki (chyba)
2. Charakter
a) wady
- "koni kraść" to z nim nie można
b) zalety
- spokony, szlachetny (można nim rządzić ]:>)
3. Mowa
a) wady
- Niewyraźnie mówi xD jakby przez nos
b) zalety
- ogólnie to fajny ma głos
Will eunuch i kozi bobek
1. Wygląd
a) wady
- jak na niego patrzę to mi się zbiera na wymioty :/
- laluś, ble
- jak jakieś miny strzeli to nie wiem czy się smiać czy płakać
b) zalety
- Oczy ma ładne, ale w porównaniu do Jacka to gówno a nie oczy xD
2. Charakter
a) wady
- długo by wymieniać :D ogólnie to jest nudny jak flaki z olejem
b) zalety
- wierny (jeśli chodzi o ukochaną osobę)
3. Mowa
a) wady
- głos taki jakiś "eunuchowaty" xD
- Tak, tak niewyraźnie mówi :D :D :D xD xD xD Jak ja oglądam film bez napisów i lektora to tylko rozumiem co Mrs. Swann mówi xD Reszta tak niewyraźnie mówi, że szok :P Mają kluski w buzi czy co? Ja się nieraz zastanawiam jak tak oglądam czy oni mówią po angielsku czy po chinsku xD
b) zalety
- aż takiego złego głosu to on nie ma :P
Pozdrawiam
J a to nie wiem co w tym zestawieniu robi williamo bo jak już wcześniej napisałam- " gdyby w raju był zamiast Adama Will to ani mnie ani was by tu nie było ;). "
Ale prawdziwe ;) Hm... takie tematy mnie za bardzo nie interesują, ale jak już się mam wypowiadać to uważam, że Norrington byłby najlepszą "partią". Jest bogaty, szlachetny, lojalny, ma dobre serce i ładną perukę :D Jedyną jego wadą jest to, że jest czasami nieco nudny i flegmatyczny, ale to takie "drobne niuanse".
Ogólnie to nie ma tu z kogo wybierać materiału na męża, większość ma ziemniaki w gębie i nie można zrozumieć co mówi (nawet nie zrozumiesz, gdy taki poprosi cię o rękę, chyba, że dygnie na kolanko i powie "wyłdzieś zia nie?" ), jeden się kiwa, inni noszą nietwarzowe peruki, innym bliżej do setki niż do hmm.. dwudziestki, trzydziestki? :)
Też oglądałam Piratów bez lektora, i miałam wrażenie, że Jones mówi w jakimś starym, indiańskim narzeczu, zamiast po angielsku, ze szkockim akcentem hehe ;)
Brooke Logan - też mi się zdaje, że gdyby Jack był moim mężem, bylibyśmy parą, która zwracałaby na ulicy uwagę, ale ja wtedy starałabym się iść kilka kroków za nim, w stylu "ja tego pana nie znam" :)
nie rozumiem czemu się tak Jack'a czepiacie? Może rzeczywiście nie jest zbyt odpowiedzialny i ciągle znajduje sobie inną panienkę ale może gdyby się zakochał to byłby stały? Kto wie... ^^ A co do jego higieny... dałoby się go przekonać żeby zaczął się częściej myć.
A i jeszcze mówicie że ich mowa jest niewyraźna. A spróbujcie wy mówić do kamery po angielsku z jakimś (nie angielskim) akcentem. Jestem ciekawa czy wam wyjdzie to wyraźnie? ^^ Ja wprawdzie mam film z lektorem ale kiedyś ściągłam z neta bez lektora i według mnie mówili dość wyraźnie, tylko trzeba było się wsłuchać :)
"nie rozumiem czemu się tak Jack'a czepiacie?"
My się tutaj wszystkich czepiamy. Nie zauważyłaś? No cóż, widać, że jesteś kolejną małolatą podniecającą się "boskim", "cudnym" Jackiem, który tak naprawde to zwykły idiota i klaun.
Ja np. bardzo lubię tą postać (Jacka), ale gdzie mu do męża? Wyobrażacie to sobie w ogóle? Jack przed ołtarzem- jak tylko o tym pomyślę to mi sie śmiać chce. Romans- tak. Małżeństwo- nie
Sparrow to idiota, a że Ty tego nie widzisz to już jest inna sprawa. Jakby był inteligentny to stawiałby czoło swoim wrogom, a nie uciekał przed nimi jak jakaś oferma i nie narażałby swoich przyjaciół na niebezpieczeństwo, a potem nie rzucałby się im na ratunek, przez co omało co nie ginie, albo traci wszystko co pragnął. Osioł i tyle
A wg mnie to właśnie jest inteligenty, wie jak zadbać o siebie, a inni? Oni jakoś się o niego nie martwili gdy zostawał w tyle, bądź czekał na krakenka (czemu go tu nie ma w tym ranginku?:). Do porządnego planu ucieczki czy czegolwiek inteligencja jest jednak potrzebna. Na dodatek, czy piraci byli kiedykolwiek lojalni?
"a że Ty tego nie widzisz to już jest inna sprawa" - hmm... to znaczy, że jeżeli ktoś ma inne zdanie niż ty, to znaczy, że nie widzi prawdy? Ja po prostu postrzegam rzeczy z innej perspektywy.
No OK. Dla mnie Sparrow to cwaniaczek, a nie inteligent. JKakby był inteligentny to by potrafił tak zrobić, żeby inni nie cierpieli przez niego. A tak to ich wykorzystuje, a potem rozumie swój błąd i im tyłki ratuje przez co tracił to co pragnął i walczył o to, przez co jego kamraci własnie popadali w tarapaty. Dla mnie głąb i tyle.
Sparrow jakby był faktycznie taki inteligentny to by skapował, że jego działania są głupie i bezsensowne. Wplata w nieszczęścia swoich ziomków, ale w gruncie rzeczy dobre serce ma i tak prędzej czy później robi coś dla dobra innych przez co traci to o co walczył i jego ziomkowie omało co życia przez to nie stracili.
W takim razie jest on niezdecydowany, najpierw chce, żeby inni cierpieli i załatwiali czarną robotę za niego, a później stwierdza jednak, że mogą mu się jeszcze przydać:P. Pozatym mam wrażenie, że on wiedział, że jego działania są bezsensowne, ale był w bezsensownej sytuacji i musiał coś robić, by ratować własny tyłek. W dodatku trudno być jednocześnie cwanym i głupim...
Inteligencja i głupota to pojęcie względne... Sparrow jest idiotą bo sam nie wie czego chce, raz tak a raz tak, a jest inteligentny bo umie manipulować ludźmi. Proste łatwe i do zapamiętania. KPW?
Wielu ludzi nie wie czego chce i nie oznacza to odrazu, że są idiotami. Poczytaj sobie definicję słowa "idiota". To chyba będzie już trudniejsze do zapamiętania:P
Ale się czepiasz, ale się czepiasz xD Ja też sama nie wiem czego chce. Tylko, ze Sparrow to robi w taki bardzo negatywny sposób. Idiota.
Wiecie co? Tak naprawdę to obie macie racje. Sparrow z jednej strony to idiota, osioł, tchórz, ciul, zboczeniec, etc A z drugiej strony to inteligent, przebiegły cwaniaczek, bohater. Sami scenarzyści powiedzieli, ze Sparrow składa się z paradoksów. Mieszanka skończonego drania z wrażliwym wojownikiem, kompletnego idioty z inteligentnym cwaniakiem, okropnego tchórza z bohaterskim człowiekiem.
Na razie prowadzi chyba Norrington (ok)i Sparrow (uch).
Co wy macie z tą mową, jak dla mnie wszyscy mówią wyraźnie, tylko z różnymi akcentami: Beckett - najbardziej elegancki, "klasyczny" angielski, Barbossa - akcent zachodniej Anglii, DJ - szkocki. Jak dla mnie zabawnie brzmi tylko Tia Dalma, ze swoją własną interpretacją angielskiego :-)
Uważam, że nie powinno się brać pod uwagę kryterium wieku ani "omackowania" Davy'ego (bo przecież nie zawsze tak wyglądał), tylko cechy charakteru, styl bycia, ew. wygląd. Ale jeśli już chcecie kierować się wiekiem, to pamiętajcie, że Jack jest tylko o 10 lat młodszy od Barbossy, więc czterdziechę już dawno przekroczył. Tyle że nie ma przeżartej od soli twarzy ani blizn na tejże. Więc jeśli kryterium wieku, to zostaje Norringhton i William - obaj przystojni, wierni i porządni młodzieńcy :)
"Norringhton i William - obaj przystojni, wierni i porządni młodzieńcy :) "
Że Norcio jest przystojny, wierny i porządny to się zgodzę, ale Will- nie nie. Może i jest wierny, ale porządność u niego zmienia się w bycie ofermą, a wygląd...są lepsi od niego. Rzeczywiście- wiek to nie jest dobre kryterium, bo taki Jack jest starszy od eunucha, a jednak wygląda lepiej ;).
A co do mowy- myślę, że mówili dość wyraźnie. No, może było parę momentów "niewyraźnych", ale to pewnie dlatego, że byli pod wpływem...rumu ;). Może tak miało być?
A może po prostu należy podszkolić nieco swój słaby angielski?! Bo jedyny którego powinniśmy nie rozumieć to Sao Feng który w niektórych momentach filmu przemawia po chińsku.
Tu nie chodzi o słaby angielski, chodzi o to, że oni coś nie za bardzo wyraźnie mówią, jak oglądałam film w oryginale z angielskimi napisami to jakoś prawie wszystko zrozumiałam.
A kiedy ja oglądałam film bez lektora i bez napisów jakoś nie miałam problemów ze zrozumieniem akcentów wszystkich panów
No nie! Wieczorem usiadłam sobie przed komputerkiem, popijam se piwko na część moich dzisiejszych imienin, wchodzę na Filmweba a tu nikt nic nie pisze! :(
A jeśli chodzi o pytanie autorki tego tematu to najlepszym kandydatem jest Norrington. Najlepsza by była taka mieszanka Jamesa z dwójki i trójki ;)
Też dokładam się do życzeń.
,,My się tutaj wszystkich czepiamy. Nie zauważyłaś? No cóż, widać, że jesteś kolejną małolatą podniecającą się "boskim", "cudnym" Jackiem, który tak naprawde to zwykły idiota i klaun.'' Wcale się nie podniecam ''cudnym'', ''boskim'' Jackiem. I zauważyłam że się wszystkich czepiacie, ale najbardziej Jacka. Klaun i idiota? Według mnie wręcz przeciwnie. Idiotą napewno nie jest. A to że jest ,,śmieszny'' (chodź dla niektórych żałosny) nie jest powodem żeby go nazywać klaunem.
,,Jakby był inteligentny to stawiałby czoło swoim wrogom, a nie uciekał przed nimi jak jakaś oferma i nie narażałby swoich przyjaciół na niebezpieczeństwo, a potem nie rzucałby się im na ratunek, przez co omało co nie ginie, albo traci wszystko co pragnął. Osioł i tyle'' Osioł? Zauważ że wprawdzie jest tchurzem, ale jednak im ''rzucił się na ratunek''. A to chyba dobrze o nim świadczy?
No dobra, może przesadziłam z tym że Jack na męża :) Faktycznie on by się raczej na romans nadawał. Tak więc, z miejsca odrzuciłabym Becketta (z oczywistych powodów). Davy... rzeczywiście kiedyś nie był ''omackowany'' i taki ''nieomackowany'' nadawałby się na męża :) Tylko mógłby nie być aż tak zazdrosny.
Nie rozumiem czemu wybieracie Norringtona. No dobra, jest szlachetny i trzyma się zasad. Ale to nudziarz. I jeszcze nie rozumiem za co tak nienawidzicie Willa. Według mnie jest przystojny (ale każdy ma swój gust) i oddany swojej ukochanej (chociaż w trzeciej części pokazał 'rogi').
Barbossa jest niezależnym draniem. Więc też odpada.
Tak, więc na męża wybrałabym Norringtona lub Davy'ego Jonsa. A na 'luźny związek' Jack'a :)
Uff... ale się rozpisałam ;)
Pani Kapitan- wszystkiego naj z okazji imienin ;).
"I jeszcze nie rozumiem za co tak nienawidzicie Willa."
To tak z zasady ;). Mi on strasznie działa na nerwy i w ogóle taka kupa z niego...ale- co kto lubi ;).
Masz trochę racji- Norrington to czasami nudziarz, chociaż w drugiej części trochę się poprawił.
W sumie żaden z nich się zbytnio nie nadaje na męża.
Dziękuje wszystkim za życzenia :)
Czemu tak nienawidzę Willa? Sama nie wiem. On jest dla mnie okropnie antypatyczny. Nie umiem go polubić. Nie moge na niego patrzeć, takie miny strzela, że sie wymiotować chce.
Sparrow smieszny jest, ale dla mnie tylko w 1 części. W 2 części to był pajac i osioł. W drugiej części żarty Sparrowa ograniczyły się najczęściej do wywalania się i mdlenia po dostaniu w łeb. W Skrzyni Umarlaka nie wzbudzał we mnie śmiechu tylko politowanie. To ma być kapitan?! Sorry, ale kapitan to powinien wzbudzać respekt a nie politowanie jaki to z niego fajtłapa. To fajnie, ze rzucał się swoim przyjaciołom na ratunek, bardzo fajnie. Dlatego go mimo wszystko lubię. Ale ja osobiście nie chciałabym być wciągana w jakiś bajzel, być narażona na smierć i omało co nie zginąć, ale w końcu kapitanka sumienie ruszyło i mnie w ostatniej chwili uratował. I bardzo dobrze, że go Lizzy Killerka przypięła do statku. bardzo dobrze, należało mu się jak najbardziej. Myślał debil, że może narażać wszystkich na smierć bo chce odnaleźć za wszelką cenę serce Davy Jonesa.
Ja się Jackusia nie czepiam, poczciwa z niego dusza i nawet go lubię, po prostu po dłuższym czasie patrzenia na jego miny i wygibasy mam go serdecznie dosyć. Na romans też by się nie nadawał, bo za dużo chla, a to bardzo obniża sprawność podstawową mężczyzny, o czym pisałam powyżej :) To pewnie dlatego, że nie może utrzymać przy sobie żadnej załogi. Poza tym jakoś głupio byłoby mówić do męża: "Kochanie, mógłbyś pożyczyć mi swoich cieni do powiek?".
"I jeszcze nie rozumiem za co tak nienawidzicie Willa." - absolutnie nic nie mam do Williama i uważam, że nie zasługuje na te obelgi, które tutaj dostaje. Jest zwykłym, dobrym człowiekiem, wplątanym wbrew swej woli w aferę z piratami, stara się ratować ojca i ukochaną, nie waha się narazić dla nich życia - pełny pozytyw. W 3 części próbuje być cwany, ale niezbyt mu to idzie i wypada raczej pociesznie - tak bywa, gdy z gruntu uczciwa osoba próbuje przechytrzyć stare wygi :-) I choć Bloom mógłby jakoś ciekawiej zagrać tę rolę, do postaci nie mam zastrzeżeń.
"Barbossa jest niezależnym draniem" - arrrrrrgh, jak bardzo podoba mi się to zdanie! Nieszczęście mojego życia - to właśnie na niezależnych, czarujących drani zawsze lecę xD
A to, że Norringhton ma stałą posadę, wysoki stopień wojskowy, nie jest piratem, nie robi głupich min, ma czyste ubranie i nie wali od niego rumem, to nie znaczy, że jest nudziarzem. Szkoda, że scenarzyści skończyli z nim w taki sposób. W czym im przeszkadzał? Szkoda mi komandora.
Jack Sparrow i Will Turner to takie dwie sprzeczności.
Jack Sparrow: Pozornie taki łotr, drań i skur***
Will Turner: Pozrnie taki świętoszek, aniołek i siostra miłosierdzia
Jack Sparrow: Mysli najbardziej o sobie, ale w gruncie gdzieś tam dobre serce ma i w końcu prędzej czy później robi coś dla dobra innych
Will Turner: Mysli tylko o sobie, swoim ojcu i Liz, a jak ktos jest w niebezpieczeństwie to ma go gdzieś i tylko o swoim tyłku myśli. Juz nawet o swoim ojcu i Liz zapomina.
Jacuś pozornie nie jest ani łotrem, ani draniem, ani skur***. Jacuś pozornie jest pajacem, gejem i ćpunem. Choć właściwie nie wiadomo, czy tylko pozornie :)
Krótka piłka... Niby o kim ma myśleć Will, jeśli nie o sobie i swoich najbliższych? I niby kiedy miał ich gdzieś?
Najlepsze życzenia z okazji imienin, Irysku :-)