PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=491118}

Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach

Pirates of the Caribbean: On Stranger Tides
2011
7,4 308 tys. ocen
7,4 10 1 307765
5,1 47 krytyków
Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach
powrót do forum filmu Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach

Paradoksalnie najnowsza część "Piratów z Karaibów" więcej ma wspólnego z filmami przygodowymi sprzed lat niż z trzema poprzednimi częściami cyklu. Pierwsza odsłona przesiąknięta disneyowskim klimatem i humorem porwała mnie swego czasu. Tym większym zaskoczeniem jest dla mnie fakt, że czwarta część cyklu trzyma poziom. Film jest zdecydowanie nieco mroczniejszy, mniej przekombinowany niż np. część trzecia, bardziej spójny ze względu na to, że opowiadana historia zamyka się w jednym filmie, fabuła jest interesująca i całość wypada dosyć świeżo, mimo, że to już 4 część. Wątki są poprowadzone sprawnie. Nie ma może widowiskowych starć na morzu, ale było to w poprzednich epizodach i być może wróci w kolejnych, także dla mnie nie jest to brakującym ogniwem. Co się nie rzuca w oczy to sztuczność efektów komputerowych, których jest jakby mniej i to zdecydowanie na plus. Nowe postaci dodają historii uroku, ich historia zgrabnie komponuje się z wątkiem poszukiwania fontanny młodości, pod lupę po raz kolejny został wzięty temat moralności, oraz miłości. Wątek kaznodziei i syreny wypełnił lukę po Willu i jego lubej, a była Jacka dodaje jego osobie uroku. Są magiczne artefakty, tajemnicze moce i sporo frajdy związanej z poznawaniem ich możliwości. Jednym słowem - wypas.

joe_kaktus

To prawda, film jest bardzo dobry jeśli oceniać go pod względem dostarczonej rozrywki, chociaż muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś... bardziej inteligentnego. Jest kilka wątków, które rażą niedopracowaniem. Poprzednie części były nadspodziewanie spójne, biorąc pod uwagę to, w jakim tempie powstawały (mówię o części 2 i 3), natomiast tutaj jest zbyt "pastiszowo" i zbyt magicznie (zbyt duża ilość magii sprawia, że nie liczą się już wyczyny bohaterów, bo i tak wszystko można załatwić "machnięciem różdżki").
Wątek księdza (albo pastora, to mi umknęło, bo oglądałam film w oryginalnej wersji) i syreny jest jakby żywo wyjęty z romansowej bajeczki dla dziewczynek. Na samym końcu śmiać mi się już chciało z niezdarności duchownego, który co oprzytomniał, to znowu dostawał cięgi, a przecież był całkiem słusznej postury. Naiwne dialogi pomiędzy nim a syreną były nie do zniesienia, miałam wrażenie, że twórcy nie wiedzieli, jak sobie poradzić z tym wątkiem.
Interesował mnie pojedynek między Barbossą a Czarnobrodym. Czarnobrody miał być ucieleśnieniem najgorszego zła ze wszystkich części, ale z zadowoleniem stwierdziłam po obejrzeniu filmu, że mógłby Barbossie i Jonesowi buty lizać. Poza okrucieństwem niczego sobą nie reprezentował, chociaż wyglądał bardzo złowieszczo. Jego "wejście" było jego najlepszą sceną, potem było coraz gorzej. Pod koniec był już tylko malowaną lalką.
Oprócz księdza i syreny, kolejnym przykładem naiwnego zachowania była Angelica. Jej wiara w ocalenie duszy okrutnego ojca nie licowała z jej rzekomym doświadczeniem życiowym. W pewnym momencie aż chciałoby się nią potrząsnąć i krzyknąć "dziewczyno, co ty robisz?!". Angelica miała chyba być niepokornym dziewczęciem (jakim była Elisabeth), a wyszło tak jakby tylko udawała niepokorną. Miała mięć pazur, a on okazał się stępiony. Nic dziwnego, że Jack uciekł na końcu w obawie przed usidleniem.
Zdziwiło mnie jeszcze kilka rzeczy. Na przykład zachowanie Barbossy na widok jego statku i załogi zaatakowanej przez rozwścieczone syreny - zupełnie go to nie obeszło. Możliwe, że żył już tylko zemstą, ale nie zgadzam się z tak spłaszczonym wizerunkiem.
Albo sama Fontanna - dlaczego zaklęciem otwierającym sezam było hiszpańskie "aqua de vida" i dlaczego rytuału miało dopełnić picie z kielichów? Czyżby ktoś fontannę wytresował i nakazał jej, na co ma reagować? Rozczarowałam się, sądziłam, że będzie w niej coś bardziej pierwotnego, "przedludzkiego".
Mogłabym jeszcze wymienić kilka rzeczy, które mnie raziły, ale czas na podsumowanie. Film jest połączeniem Disneyowskiej naiwności i płytkości z nieuzasadnionym okrucieństwem. Brak mocnych ról drugoplanowych czy wątków pobocznych, które chciałoby się oglądać jeszcze i jeszcze. A mimo to... film mi się podobał. To tylko moje oczekiwania były zbyt wygórowane.

ocenił(a) film na 9
muskrose

Ja znowu w filmie zobaczyłem to, czego się spodziewałem. Może stąd moja wysoka jego ocena?
Moja bratanica jest nałogową oglądaczką Disney Channel, ile razy sie u mnie pojawi mam kilkugodzinny maraton z tym kanałem. Jedno co zauważyłem - ich kreskówki schodzą na psy. Ale podobno odbiorca się zmienia i trzeba sie dopasować.
"kolejnym przykładem naiwnego zachowania była Angelica. Jej wiara w ocalenie duszy okrutnego ojca nie licowała z jej rzekomym doświadczeniem życiowym" - a może jednak była głęboko wierząca? Ponoć to jest tak, że jak wystarczająco długo ktos będzie się modlił za czyjąś duszę, to ta wszechmocna, wszechwiedząca istota, która podobno stworzyła ten nasz bałagan, wysłuch wreszcie i jako litościwa odpuści winy.
A rytuały magiczne, jako rytuały, nie mogą być zbyt proste, przestały by być magiczne :)

użytkownik usunięty
muskrose

Moje oczekiwania z kolei nie były wcale wygórowane - po przekombinowanej trzeciej części spodziewałam się, że kolejna część może być tylko gorsza. Tym milszą miałam niespodziankę, bo film okazał się prawie tak samo dobry, jak część pierwsza. Ma też dużo wspólnego właśnie z częścią pierwszą: prosta, konsekwentna historia, brak zbędnych wątków, brak niewykorzystanych postaci. Drugi plan rzeczywiście wypada blado w porównaniu do załogi Czarnej Perły, za to dialogi są super.

Jack wreszcie przestaje być komediantem, z powrotem staje się zawadiackim, inteligentnym, na pół egoistycznym, na pół szlachetnym, lekko zawianym piratem :). Barbossa zmienia barwy i przywdziewa mundur Royal Navy, ale nikt, kto zna tego starego manipulatora, nie daje się na to nabrać. Król i jego dwór o tym nie wiedzą - cóż, mają pecha. Spotkanie tych dwóch było jak odwiedzenie po latach starych znajomych - obaj panowie jak zawsze tworzą znakomite kreacje. Uwielbiam zwłaszcza te momenty, kiedy Jack i Barbossa ze sobą rozmawiają, wymieniają sarkastyczne uwagi, niby to się nie znoszą, robią sobie na złość, a jednocześnie widać między nimi nić sympatii i podziwu.

Czarnobrody niestety zmarnowany. Bohater McShane'a stał się tylko płaskim czarnym charakterem i nikim więcej. Gdzieś przeczytałam, że brakuje mu zadziorności Barbossy, brakuje charyzmy Davy'ego Jonesa, i zgadzam się z tym. Szkoda, bo bardzo cenie McShane'a i byłam bardzo ciekawa najstraszniejszego pirata w jego wykonaniu. Angelicę mogę zrozumieć - całe życie nie miała ojca, więc za wszelką cenę chce wierzyć, że ojciec ją kocha, że mu na niej zależy. Chce go zbawić, bo jej miłość jest bezwarunkowa. Mnie jej postać przekonuje, Penelope zagrała bardzo dobrze, a męski piracki przyodziewek znacznie lepiej na niej leży, niż na Keirze :).

Wątek księdza i syrenki pominę, byli doskonale bezbarwni.

Z tymi syrenami może załoga była tak zbudowani przemową Barbossy, że nie strach ich całkiem opuścił i nie reagowali na zaczepki rybich panienek.
Motyw Fontanny - magia :).

Całkowicie zgadzam się odnośnie Czarnobrodego, ale z drugiej strony szalenie trudne miał zadanie, by przebić Barbossę albo Davy'ego Jonesa. Nawet się cieszę, że mu się to nie udało, gdyby Barbossa wypadł bardziej blado od niego, byłabym niepocieszona. Barbossa zaraz po Jacku jest moją drugą ulubioną postacią :)

użytkownik usunięty
muskrose

A moją pierwszą :). Mam nadzieję, że nie każą mu ponownie umierać.

ocenił(a) film na 8
muskrose

Dla mnie wątek zemsty Barbossy najlepszy. Czarnobrody może taki byle jaki, żeby widzowie go za bardzo nie polubili. Ksiądz i syrena to typowa parka wyciągnięta z bajki Disneya. Mi to nie przeszkadzało. A Angelica doskonale naiwna i taka myślę miała z założenia być. Nie tylko ślepo zapatrzona w ojca, który na każdym kroku był gotowy ją poświęcić, ale również w Jacka mimo tego, że ją wykorzystał i zostawił. Mimo dużej ilości magii jakieś zasady nadal obowiązywały. Ja akceptuję taką wizję świata wyobrażonego na ekranie :)

joe_kaktus

zgadzam się z twoją opinią joe :) mam takie samo odczucie i tym bardziej własnie na plus, że nie było tak wielu efektów specjalnych, w końcu mogliśmy oglądac film,film przez duże F, a nie że 1/3 to efekty specjalne;).

"Wątek księdza i syrenki pominę, byli doskonale bezbarwni." - zagdzam się:) jak dla mnie było to juz naciągane, że ona zabrała go w głębinę.

ocenił(a) film na 10
Eryniae

Zgadzam się z powyższymi opiniami. Tak jak joe_kaktus napisał "(..)Nie ma może widowiskowych starć na morzu, ale było to w poprzednich epizodach i być może wróci w kolejnych, także dla mnie nie jest to brakującym ogniwem(..)" Gdyby był wojny na morzu jak w 3 części piratów to pewnie byłoby narzekanie na powtarzalność schematu filmu i brak oryginalności. W mojej opinii film jest świetny :D

ocenił(a) film na 8
Taczi

Zgadzam się z Joe kaktusem. Cała seria Piratów to świetne kino przygodowe. Mimo iż czwórka ma fatalną reżyserię, a scenariusz przypomina posklejanie wątków z disneyowskiej Małej Syrenki i Indiana Jones :Ostatnia Krucjata w trakcie seansu dobrze się bawiłem i śmiało wystawiam 8/10. Czwarta część utrzymuje poziom. Naprawdę świetnie się ogląda film gdzie efekty służą fabule a nie na odwrót. (najlepszym przykładem negatywnym jest trzecia część Mumii Grobowiec cesarza smoka). Powiew świeżości do filmu wnoszą syreny. Mają w sobie coś z Krakena ze "Skrzyni Umarlaka". Czarnobrody bardzo rozczarowuje. Barbossa jest nieuczciwym, buńczucznym, chciwym graczem. Davy Jones przypomina mityczną Nemezis, która ściga swe ofiary wymierzając im okrutną sprawiedliwość, przy czym za sprawą grafików z ILM stworzono bardzo oryginalny wygląd tej postaci. A Czarnobrody ? wyszedł z tego obłąkany sadysta, który mizernie wypada na tle poprzedników. Potencjał jednej z najstraszniejszych postaci wśród pirackich legend został zmarnowany, a szkoda. Co się tyczy pozostałych postaci. Jack i Hector nadal najlepsi. Duchowny Philipe wprowadzony jako zapchajdziura po Orlando Bloomie. Chyba twórców stać na wprowadzanie lepszej postaci do nowych części. Andzelika ? W stroju pirata jak stwierdziła Merricat wygląda dużo lepiej od Keiry. Poziom gry aktorskiej Penelope Cruz przyzwoity, ale nie zachwycajacy. Chemia między nią a Jackiem nie przypadła mi go gustu. Najlepszą stroną tej części są dialogi i chyba największa ilość humoru z całej serii Piratów. Całość świetnie dopełniają zdjęcia Dariusza Wolskiego w Hawajskich plenerach i muzyka skomponowana przez Hansa Zimmera.

ocenił(a) film na 6
rusekolsztyn

Jak dla mnie najsłabsza z wszystkich części.
Wątek miłosny się nie trzyma, córka ojciec też motyw też słaby, a przynajmniej od strony córki.
Statek na joystick śmieszny, Hiszpanie którzy wyruszają w tak niebezpieczną misję tylko po to by wszystko zniszczyć też bez sensu.
Zombie jako marynarze też nie bardzo pasowali. Skąd oni w ogóle się wzięli?
Ale nie było najgorzej, na plus uważam motyw z syrenami oraz sereny i pastora, to było niezłe :)
5/10, może z czasem dam mu 6, obecnie czuję się zbyt zawiedziony.

ocenił(a) film na 7
bloody7

to i ja dokładam sie z recenzją
http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2011/05/toy-story-3-czyli-familia-na-kana pie.html

ocenił(a) film na 1
joe_kaktus

"Bardzo dobry film przygodowy."

Żarty na bok, to poważne forum filmowe skupiające gimnazjalistów z całego kraju.

joe_kaktus

Bardzo dobry to byl Indiana Jones z Arka ... a ta to jest najgorsza czesc piratow...i nawet Depp ich nie uratowal fala krytyki niesie sie wszedzie poza filmwebem ... odbije sie to na sprzedazy i juz w ten weekend bedzie dolowal za glupokowatym kac vegas dla plebsu i panda.. dla debili...