Według mnie byłby - wielki Johnny Depp, całkiem przyzwoita Penelope Cruz i Geoffrey
Rush, świetne dialogi, bardzo ciekawa, od początku do końca, fabuła, niesamowita muzyka,
bajeczna jakość obrazu 3D, blablabla... I w którymś momencie zaczyna rozwijać się wątek
Klechy i Syreny, obojga sztywnych jak widły w gnoju, że pozwolę sobie wyrazić się w tak
trywialny sposób. Czy też sądzicie, że ta dwójka i ich perypetie to jedno wielkie
okropieństwo, prawie że rodem z telenoweli?