Klątwa Czarnej Perły była świetna.
Skrzynia Umarlaka była nieco gorsza.
Na Krańcu Świata gorsze od jedynki, ale dużo lepsze od dwójki.
A to...jest żenujące. Mniej Piratów z Karaibów - więcej typowo amerykańskiej akcji.
Misz-masz wątków. Penelope Cruz mi tu w ogóle nie pasuje - bardzo odczuwa się ten brak Blooma i Knightley. Depp gra świetnie - ale nie jest to już na tyle zabawne co na początku.
Zarobili i będą tak kręcić w nieskończoność, dopóki bedzie z tego kasa. Film jest po prostu dużo dużo gorszy od tego co zaserwowano na początku. Z wielką trudnością dobrnąłem do końca, musiałem co pół godziny klikać pauzę, zapalić, odpisać na smsa i pozwolić mojemu mózgowi się nieco rozluźnić, aby brnąć dalej.
6/10 to i tak nieco wygórowana ocena.
Jestem ciekaw jakie opinie mają na ten temat inni.
Takie filmy powinno oglądać się w kinie. Moim zdaniem film spokojnie trzyma poziom poprzednich części, mi tam tej parki kiepskich aktorów wcale nie brakowało. Dzieciaki będą zachwycone, jak dla starszej widowni chyba trochę za mało statków i morskich bitew.
A dla mnie to plus że nie ma Blooma i Kiry. Bardzo przyzwoity film przygodowy i tyle. Penelopa całkiem całkiem zagrała. Oczywiście rozumiem zdanie innych, bo nie każdemu musi się ten film podobać ;)
pozdrawiam:)
Mówię o tym, że Klątwa Czarnej Perły zdobyła kina szturmem, ale w tym momencie Depp i twórcy zrobili z "Piratów.." markę, to już nie jest to samo. Praktycznie zero bitew i statków. Bloom i Keira może nieco przesłodzeni, ale jakoś się to równoważyło z grą Deppa, a teraz mamy Deppa z jego oklepanymi dowcipami, i Penelope która mi się w żadnym filmie nie podobała...Już nie jest tak zabawnie jak wcześniej, po prostu.
Biorąc pod uwagę wszelkie za i przeciw stwierdziłem, że idąc na to do kina wyrzucę pieniądze w błoto. Ewentualnie mógłbym szybko adoptować jakieś dziecko z Kambodży i iść niby z dzieciakiem, ale co potem...nie wiem czy przyjmują zwroty :)))
Pozdrawiam.
W pełni zgadzam się z twoją opinią, tyle tylko że w Na Krańcu Świata nie podobała mi się rola Keiry, w 1 i 2 części była taką "damą w opałach" a w 3 nagle zostaje kapitanem później królem piratów a szablą wywija jak najzręczniejszy szermierz dla mnie trochę to naciągane
Zgadzam się w zupełności z tym, że twórcy filmu z każdą częścią przybliżają "Piratów" to typowego, hollywoodzkiego bagienka. Ja do komedii romantycznych nic nie mam, bo w sumie oglądać je lubię, ale ta seria do takich filmów się NIE ZALICZA, więc nie rozumiem, dlaczego chcą to zmieniać. Zawiodłam się strasznie na postaci Angelici. Nie wiem, czy zawiniła ciąża Penelope i może to, że złagodniała, ale... Gdzie się podział jej ognisty charakter jaki zaprezentowała w "Vicky Cristina Barcelona"? Przez pierwsze piętnaście minut jeszcze miałam nadzieję, iż coś jej się odmieni i zacznie się zachowywać tak, jak tego oczekiwałam, ale niestety nie. Jack za to zachowywał się prawie idealnie; jeden głupi błąd popełniono. Sparrow to pirat. Nie ma kochać. A jak już pokochał, to trudno, lecz pirat by z takim uczuciem walczył i z pewnością nie dbałby tak o swoja wybrankę. Drugi wątek miłosny: piękna syrena i piękny ksiądz. Proszę, co to miało byyyyć?! Tandetne, tanie i bez sensu.
Nie żałuję pójścia do kina. Mam jednak za złe, że scenariusz w pewnych momentach trochę kulał i starano się zastąpić niezgodności wątkami miłosnymi rodem z Hollywoodzkich komedii romantycznych. No i wielki plus - brak Keiry "jestem księżniczką, ale wymiatam szablą jak pirat" Knightley oraz Orlando "mam zawsze nażelowane włosy, mimo że pędziłem ostatnie 15 minut pod wodą" Blooma.