Na początku może podzielę się tym, co moją krótką oceną.
Pomimo mojej wielkiej miłości do piratów, to niestety ta część nie dorównała trylogii. Nie dlatego, że nie było Keiry i Orlanda, po prostu odniosłam takie małe wrażenie, że za mało piratów było w piratach. Wiem, że to może się wydać śmieszne, ale zabrakło mi klimatu poprzednich części, mitologii (wybaczcie, ale fontanna i syreny to za mało, a zombie wyglądające jak trolle to trochę przesada). Kiepskie efekty specjalne, brak scen bitewnych, w ogóle brak scen na otwartym morzu, jak był już jakiś statek kręcony, to chyba w jakiejś zatoce, ale było to spowodowane z pewnością mniejszym funduszem (pewnie jego większość poszła na wynagrodzenie johnny'ego - 56 mln$).
Ale, ale... to nie tak, że nic mi się nie podobało. Na zdecydowany plus zasłużył, oprócz Deppa i Rusha, Ian McShane i Richard Griffiths. Penelope może być, chociaż liczyłam bardziej na sceny ala Maria Elena, ale cóż. Dialogi dobre, muzyka jak zawsze świetna.
Przechodzę do tematu. Wyłapał ktoś, o co chodziło kpt Teague? Na jaką próbę fontanna wystawiła Jacka? Czekałam i czekałam i się nie doczekałam. Chyba, że miał na myśli ten wybór osoby - jedna oddaje życie za drugą. To by miało sens, ale jakoś tak nie wiem, mało spektakularnie przedstawiono ten moment (z perspektywy Jacka)
Druga sprawa. Najbardziej zabrakło mi Czarnej Perły i jej załogi. Gdzie Ragetti i Pintel? Przyznam, że to mnie rozczarowało najbardziej. Ted i Terry uśmiercili ich wszystkich? Jeden Barbossa przeżył? Przykre i to bardzo.
Czy tylko ja odniosłam wrażenie, że Jack zostawił Angelicę na tej samej wyspie, z której uciekł ponoć na żółwiach? ;P
Na film warto iść na pewno, ale nie nastawiajcie się na nie wiem co. Ocena 7/10
[Spoiler ]Jeśli chodzi o próbe o której mówił ojciec Jacka, to wydaje mi się, że chodziło o to czy sam ma wypić wodę, czy może jednak uratować Angelice. W końcu w momencie gdy Czarnobrody wypił kielich z samą wodą, Jack mógł zrobić psikusa i stać się "prawie nieśmiertelny".
A wyspa była chyba jednak inna. W drugiej części, gdy wylądował na niej z Elizabeth, wydawało mi się, że była większa i miała wzgórze. Ale nogi, ani ręki uciąć sobie nie dam :]
Mam podobne odczucia. Prawdopodobnie gdyby ten film był pojedynczym tworem, to z kina wyszłabym zadowolona. Jednak jest to kontynuacja, więc naturalnie porównuje się ją do poprzednich epizodów, a w tym świetle czwarta część wypada naprawdę kiepsko.
Wiecie co, zabrakło mi jeszcze dramatyzmu, nawet scena śmierci Czarnobrodego była jakaś taka mało epicka. Nikt nie miał wyciętego serca, klątwy azteków, piętna ściągającego krakena, czy powrotów na ląd co 10 lat. Nie mówię, że zabrakło scen rodem z Titanica, ale pod koniec zastanawiałam się, co ten film mi dostarczył i doszłam do wniosku, że poza rozrywką nic szczególnego. Ot, komedia ze starym dobrym Jackiem, Gibbsem i Barbossą.
Jedziemy ;)
"Wyłapał ktoś, o co chodziło kpt Teague? Na jaką próbę fontanna wystawiła Jacka? Czekałam i czekałam i się nie doczekałam. Chyba, że miał na myśli ten wybór osoby - jedna oddaje życie za drugą. To by miało sens, ale jakoś tak nie wiem, mało spektakularnie przedstawiono ten moment (z perspektywy Jacka)"
Myślę, że własnie o to chodziło, Sparrow musiał zadecydować czy wypić kielich, czy ratowac druga osobę.
"Druga sprawa. Najbardziej zabrakło mi Czarnej Perły i jej załogi. Gdzie Ragetti i Pintel? Przyznam, że to mnie rozczarowało najbardziej. Ted i Terry uśmiercili ich wszystkich? Jeden Barbossa przeżył? Przykre i to bardzo."
Po pierwsze - zabrakło Pintela i Ragettiego, bo aktorzy nie zgodzili sie ciągnąć dalej swoich kreacji. A w filmie przedstawił to Barbossa: on jako jedyny ocalał z napadu czarnobrodego, gdyż zdecydował się uciąć sobie nogę, którą złapały liny czarnobrodego. stąd wniosek taki, że pintel i ragetti nie żyją.
Natomiast ja am pytanie: po kiego czorta Hiszpanie jechali taki kawał, żeby zniszczyć kielichy? mogli zrobić to na tym statku, a oni nie wiedzieć czemu podmienili to na kamienie. Musieli przy fontannie dopiero robić taki cyrk?
Właśnie dlatego, że nawet ze 'zniszczonych' kielichów można pić, a źródełko dopiero po zniszczeniu przestało płynąć ...
Poza tym oni tę świątynię traktowali jak źródło bezbożności i pogaństwa, same kielichy ich za bardzo nie obchodziły, chyba...
No brakowało bitew morskich, ale myślę ze w 5 cześci to się zmieni, widzieliście ile statków Gibbs ukradł Czarnobrodemu ? :D Cała flota, no i to, że Barbossa znowu jest piratem, ma miecz Czarnobrodego i jego zemste ;]
Nawiążę jeszcze do pierwszego pytania... mi się zdaje, że o tym wszystkim wiedział ojciec Jacka, no i jeszcze ta syrena...
Już tłumaczę o co mi chodzi. Gdyby tam nie było Angelici, Jack pewnie postąpiłby inaczej, pewnie wypiłby sam. Ale zdaje mi się, że Jack dokonał wyboru na samym początku. A jeśli nie, to albo w momencie gdy dziewczyna mówi do niego "Jack..." gdy patrzy jak jej ojciec umiera, albo wtedy, gdy syrena mówi "Nie zmarnuj mojej łzy".
A mam jeszcze jedno pytanie, bo chyba to przegapiłam, jeśli wyjaśnili w filmie: pocałunek syreny uzdrawia? i dlaczego trzeba o niego poprosić?
Co do pocałunku Syreny to nie uzdrawia tylko ratuje topielca. Czyli w tym przypadku Serena utopiła Księżulka, a pocałunkiem wybawiła z tej opresji.
Właśnie motyw panien z rybimi ogonami był uroczy i w starym stylu nikt nie deptał legend tylko z nich korzystał, co było dla mnie jedną z większych zalet poprzednich części.
Aha 3D wielka lipa, mogli oszczędzić tej marnej konwersji...
Film naprawdę świetny ale byłem na pokazie 2D i takiej jakości filmu to dawno nie oglądałem , miałem wrażenie że oglądam kinówke CAM/TS i chciałem iść drugi raz na 3D ale odpuszczam i czekam na wydanie BlueRay