PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=491118}

Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach

Pirates of the Caribbean: On Stranger Tides
2011
7,4 308 tys. ocen
7,4 10 1 307770
5,1 47 krytyków
Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach
powrót do forum filmu Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach

Niestety...

ocenił(a) film na 5

A więc Jack Sparrow. KAPITAN Jack Sparrow powrócił. Powrócił po to, żeby zaraz wypłynąć na nieznane wody. Zrobił przy okazji wielki żart wszystkim bo zabrał ze sobą na te nieszczęsne nieznane wody i producentów i scenarzystów.

Nie ma co ukrywać, czwarty film z serii „Piraci z Karaibów” to była najbardziej wyczekiwana przeze mnie premiera tego roku. No może jedna z kilku wyczekiwanych. No i niestety wyszło mocno średnio. Sam film aż taki strasznie zły nie jest. Problem w tym, że po trzech poprzednich świetnych częściach ta jest niezła i to wszystko. A oczekiwania były ogromne, choć czułem, że nic z tego nie będzie.

Jack nic nie stracił ze swojego „szarmu”, nadal potrafi uwodzić, denerwować, rozśmieszać. Hektor Barbossa również podołał zadaniu, ale Rush to klasa sama w sobie więc nie dziwota. Niezawodny „pan Gibas” jest nadal niezawodny. Ale reszta obsady wyszła średnio. Przede wszystkim brakuje nam solidnego czarnego charakteru. Niestety Czarnobrody nie podołał zadaniu. Szczególnie blado wygląda w porównaniu z poprzednimi czarnymi charakterami – wspomnianym Barbossą i Davy Jonesem. Owszem „wejście” ma kapitalne, jak pojawia się między walczącymi piratami i „uspokaja” towarzystwo. Niestety później jest po prostu jedną z kilku postaci w filmie. Ani ziębi, ani grzeje. Brak mu zawadiackości i humoru Barbossy i brak mu charyzmy Davy Jonesa. Jest po prostu dość nijaki. Nie jest to wina Iana McShane`a bo to dobry aktor. Charakteryzacja też jest świetna. No i to tyle. Scenariusz nie za bardzo mu pozwolił na cokolwiek. Wielka szkoda bo potencjał był olbrzymi. Ciężko uwierzyć, że to pirat będący postrachem wszystkich piratów.

Myślałem, że to będzie niemożliwe, ale brakuje Keiry i Orlando. Może i Penelopa jest lepszą aktorką i na pewno ma większe od Keiry cycki, ale wypadła chyba najbardziej blado w filmie. Zupełnie nic między nią a Jackiem nie iskrzy i to, że była jego wielką miłością (i nadal jest) musimy przyjąć na wiarę. Żadna scena z nią nie umywa się nawet do sceny z końcówki drugiej części jak Keira „uwodzi” Jacka żeby go skuć i zostawić krakenowi na przekąskę. Orlando może i jest marną kopią Errola Flynna, ale pasował do całości. Ten nowy bogobojny i zacny do bólu klecha jest po prostu słabiutkim wypełniaczem.

No i rzecz chyba najważniejsza, którą widać tuż po wyjściu z kina. Mamy film o piratach, mamy fajne stateczki (Zemsta Królowej Anny jest rewelacyjna) a nie mamy żadnej porządnej bitwy morskiej. W zasadzie statki służą tylko temu, żeby przewieść bohaterów z Londynu i Hiszpanii na wysepkę z „wodą życia” i na tym się ich rola kończy. No to już naprawdę gruba przesada.

W filmie niby dużo się dzieje (mi seans minął błyskawicznie), ale jak się po wyjściu z kina zastanowimy to dzieje się jednak bardzo niewiele. Pościg w Londynie, walka z syrenami i końcowa rozgrywka przy fontannie, która niczym nie zaskakuje. A już jedna z ostatnich scen jak się okazuje, że Jack oszukał przy kieliszkach Czarnobrodego i wysłał go na tamten świat zamiast Penelopy, jest tak banalna i przewidywalna że ręce opadają.

Napisałem na początku, że film nie jest taki zły? No to chyba się pomyliłem. Jest slaby co tu zaklinać rzeczywistość. Sparrow i Barbossa ratują go, reszta jest po prostu kiepska. Brakuje (wybacz Hippo) epickości. Co by nie mówić o trzeciej części, ale sama finałowa walka „Czarnej Perły” z „Latającym Holendrem” w tym wielkim wirze bije cały ten film o trzy głowy. Finałowa rozgrywka na Isla de la Merta też była genialna, takoż walka z krakenem w dwójce. A tu panie nic, nic takiego nie ma. Nawet kilku ujęć bezkresnego morza z płynącymi statkami, żeby człowiek poczuł się jak marynarz z popcornem w garści.

kris kelvin

Ciekawe uwagi.
Ja powiem tak. Fanem serii nie jestem. Coś widziałem ale sam nie wiem dokładnie którą część. A wczoraj byłem pod wrażeniem tego filmu.
Tak bez dorabiania ideologii.

kris kelvin

kriskelvin, zgadzam sie z Toba co do joty :):)

kris kelvin

Chciałem napisać praktycznie to samo, ale mnie wyręczyłeś, dzięki :) Film jet niezły, ale w zestawieniu z poprzednimi częściami... Można się było tego spodziewać.

Denerwuje mnie, że od pierwszej części film coraz bardziej kieruje się ku fantasy.
W pierwszej części z tych magicznych mieliśmy tylko klątwę.
W drugiej latającego holendra z załągą.
Trzecia to co w 2. i Kalypso.
Czwarta? Eh... Syreny, czary Czarnobrodego, voodoo, woda życia, zombie... To było trochę kiczowate. Dobrze, że Jack się na końcu ponabijał z tych wszystkich rytuałów (kozy i trąbki :) )

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
franekks

Mnie akurat fantasy nie denerwuje, aczkolwiek muszę przyznać, że trochę przesadzili. Latający Holender był kapitalnym pomysłem, ale już scena jak Kalipso rośnie i "rozmienia się na drobne" była groteskowa i całkowicie zbędna. Pomysł z magicznymi mocami Czarnobrodego był też udany, ale kilku załogantów-zombie już nie. W ogóle załoga "Zemsty Królowej Anny" była delikatnie mówiąc do bani. Kilku zombiaków a reszta załogi to zwykli majtkowie z łapanki. Z czymś takim raczej się świata nie podbije :D
A wystarczyło zrobić rasową piracką załogę z twardych, okrutnych, wielkich zabijaków co im piekło niestraszne. I wystarczyło zrobić małą retrospekcję jak Barbossa opowiada Jackowi jak "Zemsta Królowej Anny" atakuje "Czarną Perłę". No aż się prosi o 2 minutową bitwę gdzieś w nocy, we mgle. Pełną trupów, dzikich piratów i Czarnobrodego uwijającego się w ukropie bitewnym z tymi swoimi zapalonymi lontami przyczepionymi do brody.
No ale cóż...
Całemu filmowi po prostu brakuje rozmachu i przestrzeni. Długich ujęć pełnego morza, płynących statków, wielkiej bitwy z rozmachem. A tutaj jest jakoś tak klaustrofobicznie. Londyn, sala sądowa, wąskie uliczki, wnętrza pałacu, tawerna, kilka scen na statku, dżungla, jaskinia i tak w kółko. Jakby taki film o piratach nakręcił Zanussi to bym nie narzekał :D

ocenił(a) film na 5
kris kelvin

Do tego kręcenie w studio, bezsensowne 3D i totalna porażka montażystów, rozwalająca, bądź co bądź ciekawą historię w drobny mak.

APEL:
Nie kręćcie już następnych części!!!

PS.
Analiza wysoce profesjonalna, dziękuję ;)

ocenił(a) film na 5
B__Belweder

Ależ spokojnie nakręcą. Patrząc po wynikach pierwszego weekendu na świecie (350 mln zielonych) film spokojnie natrzepie kasy na świecie. W sumie mi nie przeszkadza to, że powstanie następna część. Może nauczeni średnim odbiorem 4 w piątej części powrócą do starych sprawdzonych rozwiązań z pierwszych części z nowym dobrym scenariuszem.